tag:blogger.com,1999:blog-74296335217225461522024-03-05T13:21:41.687-08:00Ojciec Justyn Figas z Buffalo - Apostoł Poloniipogadanki radiowe Godziny RóżańcowejUnknownnoreply@blogger.comBlogger461125tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-45690956939740381352023-04-02T03:33:00.008-07:002023-04-04T13:21:46.343-07:00"Będzie lepiej" - pogadanka z 31.12.1940 r.<div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Na moim biurku stoi kalendarz. Czerwone litery przypominają mi, że już miesiąc grudzień. Ostatnia kartka kalendarza na rok 1940. Za dwa dni jeszcze, a będzie 31 grudzień. Ostatni dzień ostatniego miesiąca starego już roku 1940. Wtenczas zedrę te kartkę, zedrę kalendarz, zgniotę go i wrzucę do kosza. Na jego miejsce zawieszę nowy kalendarz z pierwszą kartką, już na nowy rok 1941! Siedzę i dumam. Ostatnie dwanaście miesięcy, przeleciały jak błyskawica, w upalny dzień letni. Jak błyskawica ginie w przestworzach, tak te 365 dni zgięły w przeszłości. Anioł Boży doliczył je do wieczności.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">A ja? A ja jestem rok starszy. O rok skrócone moje życie. O rok jestem bliżej śmierci, bliżej grobu, bliżej sądu! Warto pomyśleć o sobie o tej prawdzie. Warto dziś przynajmniej przypomnieć sobie śmierć, grób i sąd, ponieważ to nie są majaczenia wyobraźni wystraszonej, słabej albo schorzałej. Są to rzeczywistości, których żadna istota ludzka nie uniknie, przed którymi człowiek się nie skryje i przed którymi żadna moc ludzka nas nie ocali. Nie tylko te ostatnie dwanaście miesięcy, ale miesiące wszystkich lat minionych, przeżytych być powinny jednym, niczym nie przerywanym przygotowaniem, aby śmierć nasza była spokojna, aby sąd był nam lekki a Sędzia, miłosierny i litościwy.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Pytam się więc sam siebie: cóżem uczynił i jak żem spędzał te godziny i dni, które kiedyś były mi dane za moje, a dziś już ich nie ma i nie są moją własnością? Czy wykorzystałem je należycie? Czy zmarnowałem je, zapominając że nigdy już nie powrócą! W tej chwili przypomina mi się co kiedyś pisał Syrokomla: </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">"Co dzień głosim piękne słowo, </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">co dzień wiedziem żywot trupi. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Co dzień mamy żyć na nowo. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Wznieść się sercem, </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">wznieść się głową. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Aż nas w końcu Duch oświeci. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ale starym obyczajem. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Słowo szumi, a czas leci. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Nie począwszy, żyć przestajem. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W polach naszych perz i ziele. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Potrzebuje rolnej sochy. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W myślach kwitną piękne cele. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Czujem w sercu chwastów wiele, </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">które zasiał żywot płochy. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Prędko z gruzów starej nędzy </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Mamy wioski stworzyć rajem. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Lecz śmierć idzie jeszcze prędzej; </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Nie począwszy, żyć przestajem!"</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">"BĘDZIE LEPIEJ"</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Stary rok kończy się w ponurych ciemnościach! Rok źle się rozpoczął, gorszego dobiega końca! W tym roku na świat spadł taki ogrom nieszczęść, że oczy ludzkie patrzą z przerażeniem, serca ludzkie biją grozą, a dusze ludzkie skowyczą wściekłością, zemstą i pragnieniem odwetu, na widok potopu łez, krwi i cierpień! Świat gorze, jakby go kto smołą polał i podpalił! Ziemie licznych krajów krwią ludzką zalane. <span><a name='more'></a></span>Miasta, wsie i osady zniszczone. Ich mieszkańcy od starców do dzieci albo w niewoli, albo na robotach musowych. Inni wyczerpani gniją po więzieniach torturowani i męczeni w sposoby starożytnych barbarzyńców. Inni, kryją się po borach, chowają się po moczarach, ścigani jak zwierzątka, na których czyha twarda pieść i ciężki but czasowego zwycięstwa. Pola leżą nieuprawne, głód skręca wnętrzności, choroby szerzą swe panowanie wśród ludzi niedokarmionych, niedostatecznie okrytych. Z kraju do kraju idą ludzie, ale już nie jak ludzie, ale jak stado ptaków spłoszonych, wystraszonych, szukających, jeśli już nie całkowitego bezpieczeństwa, to przynajmniej chwilowego odpoczynku i spokoju. Daremnie jednak. Wstęga pożogi staje się coraz szerszą i coraz rozleglejsze zajmuje kraje. Umysły ludzkie trwożą się coraz bardziej. Niespokojność ogarnia wszystkie serca. Oto co światu i ludzkości przyniósł rok 1940! — 12 miesięcy rozlewu łez i krwi. 52 tygodni cierpień i udręki. 365 dni głodu i nędzy. 8760 godzin męczeństwa fizycznego i moralnego.<span></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Z pola światowego, zwróćmy oczy nasze, na nasze własne podwórko. Opatrzność Boska czuwa nad naszym krajem. Nasz kraj żyje i pracuje w spokoju. Tam, piekło, tu — raj! Tam głód i nędza — tu pod dostatkiem wszystkiego. Tam, miliony wyciąga ręce po kromkę choćby suchego, twardego chlebuszka. Tu — ludzie wyrzucają chleb do beczek z odpadkami. Tam podła niewola — tu - wolność i swoboda! Czy naród nasz uprzytomnia sobie, te błogosławieństwa niebios?</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Czy wdzięczny jest Stwórcy swemu, za te dary i łaski? Pokój, zdrowie, praca, życie normalne! Czy na te skarby patrzymy oczyma wdzięcznych chrześcijan? Posłuchajcie urywku z listu pisanego przez żołnierzyka polskiego, który w służbie stracił wzrok, wskutek ran otrzymanych na polu walki:</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">"Jak Księdzu Kapelanowi wiadomo, jestem w szpitalu, ślepy na obydwa oczy. Niczym są teraz dla mnie zabawy, ni czym majątki. Cóż mi z tego wszystkiego, skoro świata nie widzę. Nie żal mi tego, że nie mogę się bawić, nie, nie! Lecz żal, że nie mogę już wziąć w ręce karabinu, z którym pożegnać się musiałem, gdy zostałem ranny. Dziękuję Panu Bogu Wszechmogącemu, że mnie zachował przy zdrowych zmysłach i dobrym słuchu. Cieszę się, że mogę chociaż posłuchać głosu ludzkiego i tak miłego śpiewu ptasząt, głosu który słyszę z rana, gdy stoję przy otwartym oknie. A słysząc ich śpiew żałosny ze łzami w oczach i ze smutkiem w sercu myślę, że nawet ptaszki współczują memu cierpieniu. I nasuwa mi się myśl, że Pan Bóg cierpiał i dał się ukrzyżować ażeby nas odkupić i wiecznie zbawić. Toteż i ja dla Niego będę cierpiał tak długo, jak On sam zechce! Dziękuję za okazaną mi wielką pomoc i proszę pozdrowić serdecznie wszystkich rodaków."</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Porównajcie teraz położenie wasze z niedolą tego rycerzyka. Czy się nie zawstydzicie? — Wy, którzy wierzycie w Boskość Nowonarodzonej Dzieciny Jezus, a jednak sprzeciwiacie się Jemu myślami, mową i uczynkami? Czy może te zarzuty są bezpodstawne, urojone, nieprawdziwe? A wiec posłuchajcie.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ileż to gorszyło się w tym roku dopuszczeniami Opatrzności? Ileż bluźniło Bogu i Matce Boskiej? Ileż zaprzestało wierzyć, jedni twierdząc że Boga nie ma, drudzy że Bóg jest niesprawiedliwy, zapominając że niezbadane są wyroki Nieba i że młyny Boże chociaż mielą powoli, jednak mielą sprawiedliwie. Ludzie słabej i małej wiary, którym Jezus łaskawy i litości pełen dla nędz ludzkich, zamiast być znakiem zbawienia, przeznaczony jest na nieszczęście.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przez te dwanaście miesięcy iluż to poddało się pijaństwu marnując zdrowie i siły, trwoniąc grosz, krzywdząc swoje rodziny, popełniając powolne ale dobrowolne samobójstwo? Niewolnicy, którym Zbawiciel zamiast być znakiem powstania przeznaczeń jest na upadek. Iluż to powtarzało przyrzeczenia wynagrodzenia krzywdy wyrządzonej, oddania tego co bezprawnie bliźniemu zabrali, a jednak krzywdy jeszcze nie naprawili! Ile złośliwych, którzy trwają w gniewie i niezgodzie, przez których usta nie może przejść słowo pojednania i zgody. Iluż to chrześcijan nie może zdobyć się na słowa pokoju, na czyn miłosierdzia. Religia takich pusta jak bańka mydlana, jak zamek na lodzie zbudowany. Życie ich zimne, bezużyteczne, bezowocne.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Czy tak zawsze będzie? Nie! I tak być nie powinno! Trzeba tylko nieco więcej dobrej woli. Trzeba do tego dodać chęć czynu. Wtenczas, będzie i musi być lepiej.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Zwróćmy teraz oczy na społeczeństwo nasze. Na świecie dokonywa się coś wielkiego i stanowczego. Nad ziemią praojców naszych dłoń Opatrzności kreśli jakieś nowe, nieznane posłannictwo. Tu nad nami, też. Czuję iż każda chwila, każde jutro coś nowego przynieść może. Każdy dzień przybliża nas do przyszłości, od której wiele może się zmienić, i albo ku słońcu, albo ku nocy pochylić. Setki a setki razy, pytany byłem w ubiegłych miesiącach: co jutro będzie? Co przyszłość nam przyniesie? Co dalej się stanie? Pytania były trwożliwe i lękliwe.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Mówił kiedyś Biskup Bandurski: "Zaprawdę, nie ma nic groźniejszego i niebezpieczniejszego dla prac wielkich w narodzie, jak lęk i bojaźń. Bo bojaźń wszelkie cele łamie, drogi zmyla, siły osłabia i zapał gasi! Wśród takich przełomowych dni jak dzisiejsze, czekają serca ludzkie na wielkie hasła, na wołania jakieś podniosłe, na jakieś rozświty płomienne, na ognie jasne, które by wiodły, wskazywały i uczyły."</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Obowiązkiem naszym powinno być jedno potężne, olbrzymie wołanie, aby obowiązki swe religijne i społeczne każdy spełniał bez lęku i bojaźni, bez trwogi i wstrętu. Jest nas tu przecież taka wielka gromada. Kilka milionów serc splecionych w jedno koło; kilka milionów serc oddanych pracy dla przyszłości, kilka milionów serc szlachetnych, wolnych od wad i ułomności niskich, wolnych od brutalnych nałogów, bojaźni i podłego tchórzostwa. Wśród tych są serca gorące. Nie zginął wśród nas duch poświęcenia i zaparcia się. A jednak tego za mało. Gdybyśmy tylko wszyscy w zgodzie i jedności pracowali nad sobą. Mimo trudności, nigdy nie powinniśmy rąk załamywać, nigdy przenigdy nie powinniśmy zapału studzić, bo nic gorszego, nic sromotniejszego, jak jad zwątpienia, rozpaczy i bojaźni. Każdy kto niezgodę sieje wśród rodaków, wśród stanów, warstw i szczebli społecznych, jest jak ów gad śliski, obrzydły, trujący...</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Nauczyliśmy się wielu cnót, ale nie nauczyliśmy się miłować siebie jak bracia! Jako zaraza, sroższa od innych, zabijających ciało, wlecze się ta słabość duszy — niezgoda nasza — wszędzie i ciągle. Nie rozumiemy i rozumieć nie chcemy znaczenia zgody! Jeszcze niektóre stany i warstwy odpychamy ze wzgardą, jeśli tylko jednych, wyższych i wpływowych kochać umiemy, a od niższych i spracowanych i zmęczonych oddalamy s!e ze wstrętem. My powinniśmy trzymać przed oczami radę Mickiewicza, który pisał:</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">My powinniśmy z sobą łączyć się i znosić. Inaczej, rozdzieleni — wszyscy zginiem marnie!</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Powinniśmy łączyć się i znosić, powinniśmy splatać się w łańcuch, nieprzerwany i niepokonany, powinniśmy trzymać się hasła: "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego!" Powinniśmy dążyć wytrwale, aby nasz lud wyzuł się z ciemnoty, otrząsł się z ospałości; aby poznał swoją wartość i siłę. Trzeba nam pracować wytrwale, co dzień, co chwila, wszyscy razem, wszyscy w zgodzie, ale nigdy — jednego kroku nie wolno nam zrobić po drodze, która się mija z przykazaniami Bożymi, z zasadami chrześcijaństwa, po drodze, która nie jest drogą prawdy, cnoty i sprawiedliwości. Nas wszystkich jedynym hasłem to słowa: "Nigdy mój umysł nie upadł na męstwie, w długim i strasznym męczeństwie, lecz jam nie walczył dla oklasków gminu nie dbam o zdobycz lub stratę wawrzynu, to innych dzieło! ".</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Wobec ogromu i wagi pracy dla społeczeństwa zapomnać trzeba o wygodach, zdrowiu i życiu.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Precz z obawą i bojaźnią. Dziś jeszcze, kiedy inni chcą iść razem z nami, bo czują się braćmi, bo czują, że osobiste i partyjne sprawy należy odłożyć na bok, gdy chodzi o dobro ogólne, o przyszłość naszą, bo czują, że gdy dom się pali, nikt nie pyta, ani troszczy się czy ten, co wziął się do chętnej obrony, w bluzę ubrany, odziany we frak, sutannę albo habit. Wolni od niesnasek i uraz, zbratani z wszystkimi w jednej dla ludu pracy. Zgodni i pełni miłości bratniej. Oto nasze pole do pracy. Oto święta obroża naszych obowiązków. We wszystkim co czynimy, zwróćmy uwagę, ażeby splatać i jednoczyć, a nigdy nie rozdzielać i nie rwać. Pamiętajmy przestrogę filozofa genewskiego: — "Jeżeli przeszkodzić nie zdołamy, aby nas nie pożarli obcy, starajmy się o to, aby nas strawić nie mogli".</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Na nic wygłaszanie górnolotnych przemówień, daremne rzucanie frazesów o miłości ludu, jeżeli się ludu nie kocha serdecznie, jeżeli się do ludu nie idzie z pracą, jeśli się do ludu nie wyciąga dłoni która koi, goi, pociesza i pomaga. Trzeba iść w lud i kłaść ciepłe dłonie na jego serce i budzić sennych. Iść w lud i nieść to, co najmocniej przekonywa: moc dobrego przykładu! Nic bowiem tak nie truje i nie zabija duszy ludu jak zły przykład idący ze strony ludzi czołowych i wpływowych. Po cóż iść do ludu i uczyć go niewiary? Na co pracować aby uczyć lud nienawiści bratniej? Co z pracy tych, którzy idą między lud i strącają go niżej w mrok błędów, w noc win i upadków moralnych. Czy dziwić się możemy, czy dziwić się powinniśmy, że nierzadko ludek nasz obcym l wrogim wierzy, a swoim braciom nie ufa?</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">"Idźcie, by tylko wkoło poświęcone. Ogarnąć wszystko drogie, a rodzone! Wszystko! Ołtarze, groby, dwory, chaty. Wszędzie miłości określić zaklęcia!" Czas jest abyśmy złączyli się duchowo i zewnętrznie jako jedna nierozerwalna siła! Czas ostatni, by to się stało dziś, przy końcu, w ostatnich dniach tego roku. Dziś, kiedy na świecie zawieja i zawierucha, kiedy narody rozbite i rozdzielone, czy my złączeni z sobą: wiara, mową, obyczajem, wspólna dolą i niedolą, tym bardziej dążyć powinniśmy do zgody, porozumienia i jedności! Wtenczas nam wszystkim lepiej będzie! Wtenczas zanikną niechęci, zawiści! Ustanie ospałość i swawola. Roztopi się samolubstwo i snobizm. Każdy z nas przestanie pytać się: co mi Bóg winien? Co mi życie winno? Co mi świat winien? Co mi ludzie winni? A powie sobie chętnie: czym jestem i co mam, od Boga pochodzi! Życie mi winno tylko tyle, ile ja w to życie włożę: świat nie jest moim dłużnikiem ani ludzie, ale moim obowiązkiem jest i zawsze będzie, aby moimi staraniami, wysiłkami i pracą, życie ludzkie umilić, uprzyjemnić, umaić, a wszystkim przypominać, że będzie lepiej! Musi być lepiej!</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Uśmiechnięty Roczek Nowy,</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Wychylił się z nieba. Spoglądając, czego ludziom</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Najbardziej potrzeba. Czy bogactwa, srebra, złota.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Czy też może sławy? . . . </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Tak bym wszystkim chciał dogodzić</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Nowy Rok, łaskawy.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ale ujrzał, że w pałacach</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Łza tak mało płynie, </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jak w lepiance, na poddaszu</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Albo w suterynie. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Że ci sławni, wielcy, możni</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Też się smucą skrycie </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">I wzdychają: Roku Nowy,</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Daj nam lepsze życie!</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Więc zawołał rok młodziutki:</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Kiedy złoto, sława</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ludziom szczęścia dać nie może,</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">I płacz nie ustawa — Ja wam, dzieci, dam czar-ziele,</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">A wy sobie z niego </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Dobędziecie szczęście, radość</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Dla świata całego.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Zielem tym jest ukochanie Prawdy, Dobra, Piękna.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Niech dla czynu szlachetnego</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Biją serca tętna. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Piękno — cuda wam odsłoni:</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Prawda— wiedzy dziwy; </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">A przez Dobro się staniecie</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Promienni, szczęśliwi!</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Wszyscy pokochajmy Piękno — Prawdę i Dobro a staniemy się lepsi i będzie lepiej!</span></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-35181229370647572412023-04-02T03:31:00.004-07:002023-04-02T03:31:43.360-07:00Trzeba apostołów na wielką miarę<div style="text-align: justify;"><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif"><i>Od Redakcji: Adresat poniższego listu, o. Justyn Figas, franciszkanin, to nietuzinkowa postać Polonii amerykańskiej. Twórca pierwszego na świecie katolickiego programu radiowego w języku polskim "Godzina Różańcowa" (1931 r.), którego u schyłku jego życia słuchało w USA i Kanadzie 5 milionów Polaków. Bez wątpienia "apostoł na wielką miarę", "apostoł nowych, wielkich czasów", o których upomina się w swoim liście ks. kard. August Hlond. Sługa Boży wiedział, że świat po kataklizmie II wojny światowej będzie potrzebował reewangelizacji, a zwłaszcza Polska, która musi odrodzić się "w wielkości i potędze ducha", by spełnić swoją misję wobec innych narodów. Dokonają tego dzieła mocarze ducha i słowa, także apostołowie mediów.</i></span><br /><a name='more'></a></div><div style="text-align: center;"><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif"><br /></span></div><div style="text-align: center;"><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif" style="font-size: large;"><b>Trzeba apostołów na wielką miarę</b></span></div><div style="text-align: center;"><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif">List ks. kard. Augusta Hlonda do o. Justyna Figasa OFMConv w Buffalo,</span></div><div style="text-align: center;"><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif">Lourdes, 1942 r.</span></div><div style="text-align: justify;"><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif"><i>Wielebny i Drogi Ojcze,</i></span></div><div style="text-align: justify;"><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif">Pyta mnie Ojciec o moje zdanie w sprawie wypadków widzianych z punktu widzenia losu i zadań Kościoła. Powiem krótko, co myślę. Głoszę to i piszę na wszystkie strony, nalegam i nawołuję, a nade wszystko chciałbym poruszyć polskich kapłanów, bo chodzi mi o to, by Polska odrodziła się w wielkości i potędze ducha oraz by moralnie stanęła wyżej od innych narodów.</span></div><div style="text-align: justify;"><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif">Wiem ja to, że chłosta Boża przechodzi przez kraje. Nie zatrzyma jej już ani ręka ludzka, ani ludzka modlitwa. Bo stała się koniecznością dziejową. Czyż Opatrzność może pozwolić, by w dwadzieścia wieków po Odkupieniu ludzkość miała się stoczyć poniżej swego upadku przed Chrystusem i utrwalić się w stanie nieczłowieczego zdziczenia, zwyrodnienia i barbarzyństwa? Obdziera się ludy z wszystkiego, co w człowieku szlachetnego, świętego i Bożego i jakżeż się dziwić wstrętnemu egoizmowi, brakowi współczucia i miłosierdzia, zanikowi obyczajności, moralnemu wyuzdaniu, panoszeniu się gwałtu, krzywdy i zbrodni? Po przekreśleniu Dekalogu, po zanegowaniu Boga i jego autorytetu, po stępieniu sumień i znieczuleniu ich na imperatyw wiecznego prawa naturalnego i objawionego, na czymże jeszcze oprzeć można współżycie ludzkie, stosunki społeczne, ład państwowy, międzynarodową sprawiedliwość? Wszystko się wali, bo wszystko zdane jest na samowolę człowieka, który wyparłszy się wyższych i wiecznych zadań, a poniżywszy się do poziomu animalnych, czysto biologicznych horyzontów, nie znajduje w sobie już żadnej obowiązującej normy etycznej i wyradza się stopniowo ze zbrodniczego dzikusa w niebezpiecznego drapieżcę. Tak się stało, że obwieszcza się ewangelię gwałtu i ucisku nienawiści, obornianej hodowli plemiennej totalnego zakłamania i wszelkiego plugastwa moralnego.</span></div><div style="text-align: justify;"><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif">Z drugiej strony trzeba sobie jasno powiedzieć, że akcja Kościoła w jednych narodach już się załamywać poczyna pod ciosami najperfidniejszego w dziejach prześladowania wiary, a w innych jest hamowana, wypierana, podkopywana jak nigdy dotąd. Nawet w krajach chełpiących się swobodą przekonań i sumienia ciemne moce szykują jakieś potworne uderzenie w Kościół. A nasza praca kapłańska jest nierzadko mało głęboka i żywa, nie dość wytężona i ofiarna. obciążona starymi formami, tkwiąca zbytnio w stylu urzędowym, hamowana przez wygodę, nieśmiałość wobec zuchwalstwa zła, a nawet brak jasnego stanowiska wobec potwornych błędów i grzechów współczesnych, nie sięga w sferę nadprzyrodzoną, nie formuje sumienia, nie zdobywa zmaterializowanego świata, nudzi go. Jakżeż nam brak apostołów na skalę przeobrażeń, które się na ziemi rozgrywają.</span></div><div style="text-align: justify;"><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif">Zaczęła się więc katechizacja ludzkości przez samego Boga. Jest to szkoła twarda. Chrystus znowu przechodzi przez świat, dobrze czyniąc, bo wskrzeszając trupy narodów i uzdrawiając śmiertelne słabości duchowe współczesnego życia. Ale naukę swą potwierdza tym razem druzgocącą mocą kataklizmu opasującego ziemię morzem płomieni. Będzie mył dalej ludzkość w jej własnej krwi, aż jej kałuże i potoki spulchnią ugory człowieczej złości od wchodu słońca do zachodu. Wycieńczenie wojenne, klęski, głód, zarazy zmuszają człowieka na kolana, do zastanowienia się nad szaleńczym odszczepieństwem od Stwórcy i do pokuty.</span></div><div style="text-align: justify;"><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif">Burza nie oszczędzi też Kościoła. Cios będzie straszliwy. Popłynie krew kapłańska i płonąć będą kościoła, klasztory, plebanie. Ale skończy się to, jak zawsze, triumfem wiary i wyzwoleniem wspaniałych energii Kościoła, który nowemu światu da Chrystusową treść życiową.</span></div><div style="text-align: justify;"><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif">Więc co/ Ocknąć się, przetrzeć oczy, zrozumieć znaki na niebie i jąć się czynu apostolskiego w stylu największych postaci w dziejach kościelnych! Porzucić przeciętność, wygodę, dyplomację i nie swoje sprawy, a zabrać się bezzwłocznie do gruntownej reewangelizacji świata. Ruszyć na całego na nowy podbój ziemi "in virtute et in Spiritu Sancto". A z nami iść muszą w lud z nowiną pokuty i odrodzenia natchnieni duchem Bożym mężowie i kobiety. Trzeba apostołów na wielką miarę, gromnych władców słowa i mocarzy pióra w duchu Jana Chrzciciela i Katarzyny Sieneńskiej, w gatunku Skargi i "Ksiąg pielgrzymstwa". Bo albo nam być męczennikami, albo wielkodusznymi apostołami nowych, wielkich czasów.</span></div><div style="text-align: justify;"><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif">Oto moje zdanie, oczywiście w najogólniejszym zarysie. Wszędzie trzeba mieć na względzie swoiste warunki i potrzeby. Nie tracić czasu na robótki poboczne, nieistotne.</span></div><div style="text-align: justify;"><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif">Z oddaniem i błogosławieństwem.</span></div><div style="text-align: justify;"><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif" style="font-size: x-small;">Żródło: August kardynał Hlond Prymas Polski, Dzieła, Toruń 2016, s. 723-724; w: Nasz Dziennik nr 200/2017, s. 18-19.</span></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-39835998916220541442023-04-02T03:29:00.006-07:002023-04-02T03:29:56.299-07:00Modlitwa jest lekarstwem<div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przemówienie radiowe na temat: "Czemu się modlić?" zrobiło dobra robotę. Trafiło do umysłów i serc słuchaczów. Pomiędzy innymi dostałem list następującej treści:</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">"Drogi Ojcze: Mam lat 24. Jestem w szpitalu suchotników. Kiedy mnie tu przywieziono, postanowiłem sobie więcej się nie modlić, bo przestałem wierzyć. Bóg nie chciał mi dopomóc! Pytałem się, czemu ja, który nie paliłem ani nie piłem, tylko chciałem żyć uczciwie i być użytecznym człowiekiem musiałem wpaść w chorobę, z której doktorzy twierdzą, że już nigdy nie wyjdę. Kiedy zaś doktorzy powiedzieli mi, że muszę iść do szpitala, zacząłem kląć ojca i matkę i przeklinać Boga, l od tego czasu ani razu nie mówiłem pacierzy. Jeden z moich krewnych przywiózł mi do szpitala małe radio. Nastawiłem na program Godziny Różańcowej. Ojciec mówił z takim przekonaniem i tak szczerze, że leżąc w łóżku popłakałem się. Przypomniały mi się czasy, kiedy byłem mały i w domu klękałem z braćmi i siostrami i modliliśmy się razem i głośno. W jednej godzinie przeżyłem dzień Pierwszej Komunii świętej i te szczęśliwe lata kiedy chodziłem do szkoły parafialnej, a potem do wyższej szkoły. Kiedy wasz anonser zapowiedział, że będzie udzielone błogosławieństwo, wstałem z łóżka, przyklęknąłem i zacząłem się modlić, pierwszy raz od czterech miesięcy. Po błogosławieństwie uczułem taki spokój i zadowolenie, że kiedy wieczorem przyszła mnie odwiedzić moja mama, to aż się zdziwiła. Pielęgniarka przyszła później, aby wziąć temperaturę i też się zadziwiła, że nie miałem gorączki, po raz pierwszy od mego pobytu w szpitalu! Już teraz nie tylko będę się modlił co rano i wieczór, ale i w ciągu dnia. Zrobię więcej. Jeśli modlitwa jest takim lekarstwem dla mnie, może być też dla innych. Tu na tym oddziale jest siedmiu Polaków. Wszyscy razem będziemy słuchali programu, a jak będę się czuł lepiej, to przejdę się po całym szpitalu i opowiem co żem zrobił i jak modlitwa mi pomogła!"</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">MODLITWA JEST LEKARSTWEM</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Wyjątki z drugiego listu, datowanego 17-go listopada: "Wielebny Ojcze, opowiadanie Ojca o ministrze, z którym Ojciec rozmawiał na pewnej stacji kolejowej, słyszane w dniu dzisiejszym przez radio, skłoniło mię do napisania niniejszego listu. Bo jeżeli z protestanckim ministrem Ojciec rozmawiał, to przypuszczam, że słowa mojego listu zechce także przeczytać, jakkolwiek ja jestem katolikiem z imienia tylko i z urodzenia! Jednak jestem Polakiem i to mi daje tytuł i śmiałość zwrócić się do Ojca, Polaka, a więc mego rodaka. Nie wiem czy słuchałem Ojca pięć razy od czasu kiedy jestem w tym kraju. Byłem bowiem tak zdegustowany i uprzedzony do wszelkich mów księży, że nigdy nie miałem ochoty przysłuchiwać się mowom także i Ojca. Ubiegłej niedzieli nastawiłem radio na polską godzinę i zdążyłem tylko usłyszeć, że Ojciec będzie przemawiał na przyszłą niedzielę, t. j. dziś. Nastawiłem zatem radio przed 5-tą godziną i w całości wysłuchałem programu w myśl przysłowia: "nikt nie jest zły — chyba że mu to udowodnią!" — To rzewnie, szczerze, z serca do serca wygłoszone przemówienie Ojca wzruszyło mię, przyznam szczerze, coś w mym sercu zakotłowało, i idąc za popędem serca, po ukończeniu godziny radiowej, zebrałem się do pisania tego listu".</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">"Miałem matkę, bardzo pobożną. Mogę o niej jedno powiedzieć, że całe swoje życie złożyła w ręce Boga i często się modliła. Modlitwa jej była jakoby hasłem codziennego życia. Modliła się przy każdej sposobności, kiedy szła do pracy, i po pracy wracając do domu. zawsze odmawiała różaniec, a często w nocy wstawała i odmawiała koronkę. Toteż w czasie przemówienia Ojca obraz mojej świętej pamięci Matki stanął żywo przed oczyma, bo dziś Ojciec mówił o modlitwie. Matka moja biedna umarła pięć lat temu. w 75. roku życia. Kiedykolwiek dostałem list od niej zawsze wzmiankowała, że modli się za mnie i że mię poleca Matce Najświętszej. Mam te listy po dziś dzień i chowam jak święte relikwie. Ponieważ ja zerwałem z Kościołem w roku 1926, byłem przeto przedmiotem niepokoju i wielkiego zmartwienia dla mojej matki. Nigdy mi nie czyniła z tego powodu ostrych wymówek, ale prosiła, abym wrócił i ufał w Bogu, a On mi da pokój w życiu i znajdzie dla mnie miejsce odpowiednie w społeczeństwie. Ja kochając moją matkę, z bólem serca słuchałem jej łagodnych i słodkich napomnień, wzruszałem jednak często ramionami i powiadałem, że za nic nie wrócę do Kościoła".</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">"Pozwolę sobie krótko przedstawić Ojcu historię mego odstępstwa: Byłem ochotnikiem w wojsku polskim i odbyłem kampanię wojenną w roku 1919 i 1920. W czasie odwrotu z Ukrainy, dostałem kulę w głowę pod Dubnem na Wołyniu i na skutek tej rany zostałem zwolniony jako inwalida wojenny. Miałem podówczas 19 lat. Jak zawsze, tak i wówczas byłem szczególnym przedmiotem modlitw mojej matki i tylko cudem uniknąłem śmierci, bo kula weszła tuż pod prawym uchem, a wyszła pod lewym uchem. Ja wierzę, że Bóg wysłuchał modlitwy mojej matki, bo nie chciał, abym ja, jej najdroższe dziecko, zginął, bo poprzednio w wojnie światowej straciła dwóch synów, a moich starszych braci! Po wojnie bolszewickiej wstąpiłem na wydział teologiczny Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie i ten wydział ukończyłem w roku szkolnym 1924-25! Chciałem bardzo być księdzem, ponieważ uważałem, że pozostałość życia, którego część ofiarowałem na ołtarzu Ojczyzny, winienem ofiarować na szczególniejszą służbę Bogu! Życie seminaryjne w czasie powojennym w Polsce i po służbie wojskowej dla mnie szczególnie było trochę uciążliwe. Nie wiem jak długo leżałem na polu walki, zanim mnie sanitariusze podjęli, w każdym razie kilka godzin upłynęło, według opowiadań świadków, bo ja byłem nieprzytomny, zanim otrzymałem fachową pomoc lekarską, a kilka dni upłynęło, zanim znalazłem się w szpitalu we Lwowie. Upływ krwi i wyczerpanie ogólne wymagało przynajmniej rocznego wypoczynku i dobrego odżywiania się, aby organizm wrócił do swojej równowagi. W seminarium lwowskim nie było czasu na odpoczynek, a odżywianie wobec ogólnej biedy w Polsce także pozostawiało wiele do życzenia. Musiałem zatem bez względu na moje osłabienie, choć z trudem dostosowywać się do reguły seminaryjnej. Trudno to było, przełożeni jednak byli pod wrażeniem, że ja nie okazuję wyraźnego powołania do służby Bożej. Ja byłem jednak innego przekonania". </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">"Szczególną opieką otoczył mię Ks. rektor Dr. F. Lisowski. Ja jednakowoż jego prawdziwie ojcowską opiekę brałem zawsze za złą monetę. Będąc na czwartym roku teologii, kilka zaledwie miesięcy przed ukończeniem, przeniosłem się do seminarium duchownego we Włocławku, z tym, że zarezerwowałem sobie prawo składania egzaminów końcowych na Uniwersytecie we Lwowie. Egzaminy te złożyłem jako kleryk włocławski, poczem wróciłem do Włocławka ze świadectwem ukończenia Uniwersytetu we Lwowie. We Włocławku miałem otrzymać święcenia kapłańskie w marcu 1926. Przed subdiakonatem, którego data była wyznaczona już — zostałem powiadomiony przez biskupa ze do święceń nie będę dopuszczony. Opuściłem zatem seminarium we Włocławku i pojechałem do Krakowa. Tu przyłączyłem się do wyznawców religii nierzymskokatolickiej. W tej organizacji zostałem przez 14 lat. W tym roku złożyłem wyznanie wiary, przyjąłem Sakrament Pokuty i stałem się na nowo członkiem Kościoła. Do kościoła jednak nie uczęszczam, ani nie jestem praktykującym katolikiem!</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Dlaczego? Na to trzeba by znów zużyć kilka stronic papieru, a to wzięłoby Ojcu wiele drogiego czasu, którego nie mogę mu zabierać. Jeżeli mi Ojciec pozwoli, to w następnym liście skreślę przyczyny, które złożyły się na moją apatię religijna, stan który widzę u siebie, boleję nad tym, jednak nie mam ani sposobu ani siły, ani nawet czasem ochoty, aby się dźwignąć. Jestem w sile wieku i zdrowia, coś jednak jest we mnie co powoduje jakoby jakiś osobliwy paraliż duchowy, stan o tyle przykry, bo świadomy. Jestem rozgoryczony i przygnębiony duchowo i fizycznie. Czuje się zdrów, duchowo jednak jestem chory i nieszczęśliwy. Żyję prywatnie, interesuję się życiem Polonii tutejszej, tak pod względem religijnym, jak i narodowy; dochodzą mię także wieści z Ojczyzny, wieści ponure i nie zachęcające. Mimo to nie udzielam się nikomu. Jestem jakby zapomniany przez świat cały, tylko przez Boga - nie, który mi daje możność życia i podziwiania tego pięknego świata!</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przepraszam bardzo Ojca, że go trudzę i nudzę swoją osobą i swoją pisaniną. Coś mię jednak skłoniło, abym napisał ten list i poprosił Ojca o skuteczną radę, mianowicie, co robić ze sobą, jak życie swoje zapełnić? Czy mogę jeszcze być pożytecznym członkiem społeczeństwa, tak jak to marzyłem kiedym był młodym? Ja bym tak bardzo pragnął powrócić do równowagi duchowej, a tak mi jednak trudno. Tyle zygzaków na mojej poprzedniej drodze życiowej, tyle przykrych wspomnień, tyle zawodów i rozczarowań. Gdyby mię Ojciec zaszczycił swoją odpowiedzią, byłbym Mu bardzo zobowiązany."</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Tyle z listu człowieka, który pozornie padł przy drodze życia. Człowieka pełnego dobrych chęci, który jednak patrząc poza siebie, widząc tylko załamania i rozczarowanie, nie ma dostatecznych sił, aby zrobić jeszcze jeden wysiłek i odzyskać dawniejsza pogodę duszy, zadowolenie serca i spokój sumienia! Jaka jest moja odpowiedź? Przykładem!</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W Rzymie, na miejscu, gdzie kiedyś mieścił się trybunał tak zwanego prefekta Miasta, który wydal wyrok śmierci na Apostołów Piotra i Pawła, dziś stoi starożytna świątynia "San Piętro in Vincoli", po polsku: Kościół św. Piotra w Okowach, czyli Łańcuchach! W tym to kościele w prawej nawie jest posąg Mojżesza. Postać Mojżesza wspaniała. Można się omylić i sądzić, że żywy Mojżesz skamieniał. Jest to jedno z wielu arcydzieł mistrza Michała Anioła (Michael Angelo). Historia tej statuy jest nader interesująca. Od lat, artysta rzeźbiarz w swej wyobraźni stworzył figurę patriarchy, który z Bogiem rozmawiał na górze Synaj. Niestety nie mógł znaleźć odpowiedniej bryły marmuru, w którą by mógł przelać to, co mu wyobraźnia jego przedstawiała. Rzeźbiarz zjeżdżał kilkakrotnie do kopalń marmuru. Nie znalazł jednak tego, czego szukał. Po powrocie z jednej z takich wycieczek, zniechęcony wyszedł poza mury miasta na przechadzkę. Musiał przechodzić koło śmietniska miejskiego. Nagle przystanął. Czemu? Bo tam pomiędzy odpadkami, wśród śmieci, leżała ogromna bryła, bezkształtnego marmuru. Oczy artysty zapaliły się ogniem radości, serce biło jak młotem, bo tu na śmietnisku leżał ogrom marmuru, którego szukał od lat. Powiedziano mu, że jakiś mocarz rzymski kazał tę bryłę wywieźć i wyrzucić na śmietnisko, poza miasto, bo na nic się na nadawała, słowem, była bezużyteczna! Uradowany artysta natychmiast powrócił do miasta i rozkazał ową bryłę przywieźć do swej pracowni! Zabrał się do roboty. Zanim jednak wziął młot i dłuto do ręki, poszedł do spowiedzi i komunii św., i modlił się długo i pokornie.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Praca trwała długie miesiące. Wreszcie artysta stanął przed ukończonym posagiem! Zdawało się, że zimny marmur ubrał się w ciało żywego człowieka. Nawet artysta zdumiał się widokiem dzieła. Tak musiał wyglądać Mojżesz, kiedy z oczu jego tryskały płomienie oburzenia i sprawiedliwego zagniewania! Nie dziw, że sam Michał Anioł kilkakrotnie młotkiem uderzył posag w czoło, i zawołał: "Mojżeszu! A teraz mów!".</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jeśli artysta-człowiek mógł wyrąbać, wyciosać i wyrzeźbić z tej twardej, zimnej, martwej, bezkształtnej masy marmuru posąg cudownie piękny, nieomal oddychający i żywy, czy artysta boski i Stwórca wszechświata nie może uczynić tego samego z nami? Z każdym człowiekiem? Przecież jeśli jesteśmy, jesteśmy jedynie, ponieważ Bóg chciał, abyśmy byli! Jeśli zaś chciał abyśmy byli, miał dla nas pewne zamiary, pewne plany, pewne cele! Dlatego obdarzył nas odpowiednimi łaskami. Otoczył nas opieką. Dawał nam moc i siłę! Możeśmy tych należycie nie używali, a możeśmy ich nadużywali. Możeśmy za mało z Bogiem rozmawiali, a za wiele czasu ze światem marnowali! l dlatego Bóg ukrył się przed nami, zniknął z horyzontu życia naszego, tak jak często chowa się słoneczko przed oczyma ludzkimi. I wtenczas mamy noc! Ciemno w duszy, pusto w sercu, niespokojnie w sumieniu! Wtenczas czujemy się jak rozbitki na syczących falach rozgniewanego morza! Zdaje się nam, że już wszystko przegrane, wszystko stracone. Tracimy wiarę w Boga, ufność w bliźnich, nadzieje w siebie samych!</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Mamy wrażenie, że jesteśmy bezużyteczni, bezwartościowi i spędzamy całe lata odurzeni, zniechęceni, rozpaczający. Wówczas koniecznie trzeba przypomnieć sobie słowa Chrystusa, który upomina nas wszystkich: "Mieszkajcie we mnie, a Ja w was! Jak latorośl nie może przynosić owocu sama ze siebie, jeśli nie tkwi w winnym szczepie, tak i wy, jeśli we mnie mieszkać nie będziecie. Jam jest szczep winny, wyście latorośle. Kto mieszka we mnie, a Ja w nim, ten wiele owocu przynosi; bo beze mnie nic uczynić nie możecie. Kto we mnie tkwić nie będzie, zostanie precz odrzucony i uschnie jak latorośl, którą zbierają i do ognia wrzucają i płonie. Jeśli we mnie trwać będziecie, a słowa moje w was trwać będą, czegokolwiek zechcecie, prosić będziecie i stanie się wam!". Ten nakaz Chrystusowy praojcowie nasi wyrażali starożytnym i utartym przysłowiem: "Bez Boga ani do proga!".</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Czemu to dziś tylu narzeka na jakieś nieszczęśliwe losy życia, biada na przykre warunki życia, wzdryga się przed obowiązkami życia, obawia się jutra, itp.? Ponieważ chcą iść sami, bez Boga! A tak łatwo zwrócić się do Boga i oddać się w ręce Opatrzności Bożej przez pokorną spowiedź św. i przez żarliwe modlitwy zwrócić się do Boga. Bóg nigdy od nas nie odwróci się! Modlitwa to najtańsze i najskuteczniejsze lekarstwo na cierpienia duchowe i nie tylko!</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przed kilku latami do jednego ze szpitali w okolicy Nowego Jorku zawołano księdza do chorego, który przez 45 lat nie był u spowiedzi św.! Księdza zbudowały pokora, skrucha i pobożność chorego. Spytał się więc już nieomal konającego, czy często modlił się, aby być tak budująco i dokładnie przygotowanym na podróż do wieczności. — "Wcale się o to nie modliłem." — odpowiedział chory — "bo nie modliłem się od czasu pierwszej Komunii św., — ale za mnie modliła się matka moja!" Mówiąc te słowa rozpiął koszule na piersiach i wyjął list, pisany ręką matki i podał księdzu. Kapłan wyczytał, z trudnością, następujące serdeczne zdanie: "Synu, ponieważ moje namowy i prośby nic nie pomogły, nie przestaje i nie przestanę do śmierci polecać cię dobremu Bogu, abyś choć w chwili śmierci do Niego powrócił!" Powrócił i wyzdrowiał!</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Modlić się powinniśmy zawsze i wszędzie. Zawsze, w doli i niedoli, w powodzeniu i niepowodzeniu, w smutku i weselu. Powodzi ci się dobrze? Módl się, dziękując Bogu! Masz trudności? Módl się, proś Boga! Jesteś zdrów? Znów dziękuj Bogu! Cierpisz? Raz jeszcze proś Boga o ulgę i o moc i siłę przetrzymania i wytrwania. Módl się z rana, nie tylko i wieczorem, mianowicie kiedy wstajesz i do snu się kładziesz, ale w ciągu dnia, rozpoczynaj każdą czynność, jeśli już nie znakiem Krzyża św., albo Zdrowaśką, to przynajmniej pobożnym westchnieniem! Idziesz z rana do roboty i przechodzisz koło kościoła, wstąp na chwilę. Wystarczy na dwie lub trzy minutki. Pokłoń się Twemu Bogu. Powracasz z pracy? Wskocz znów do kościoła. Przekonasz się, że na tych odwiedzinach i krótkich pogadankach ze Stwórcą nic nie stracisz! Zjeżdżasz do lub od roboty? W czasie jazdy odmów Ojcze nasz i Zdrowaś Mario! Zobaczysz jak to ci ułatwi twoją pracę codzienną. Ciężary życia codziennego się zmniejszą, przykrości zmaleją. Jutro nie będzie się tak ciemno przedstawiało. Świat się do ciebie uśmiechnie. Przyszłość się rozjaśni. I ty inaczej, spokojniej, weselej, patrzeć będziesz na świat, na ludzi, na obowiązki. Pamiętaj, że modlitwa to najtańsze i najskuteczniejsze lekarstwo na dolegliwości ludzkie!</span></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-90129822417044762732020-10-22T09:59:00.010-07:002021-09-09T02:35:13.040-07:00 Życiorys Ojca Justyna<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Urodził się w 1886 r. w małym miasteczku McCIure, PA, w rodzinie ubogiego górnika. Nadano mu imię Michał. Jego rodzice, polscy emigranci, przyjechali do Ameryki za chlebem. Mając w sercach ogromne zamiłowanie do ojczystego języka i wszystkiego co polskie, przekazywali troskliwie swoim dzieciom wiarę swych ojców i zwyczaje ludu polskiego. Mały Michaś uwielbiał takie wieczory, gdy wraz z rodzeństwem wsłuchiwał się w opowiadania Taty. Rodzice Michasia byli prostymi ludźmi, jednak nie zabrakło w ich domu polskich czasopism oraz pięknych opowieści, które Ojciec wypożyczał z biblioteki. "Mówiliśmy po polsku, czytaliśmy po polsku, modliliśmy się po polsku, śpiewaliśmy po polsku" - mówił Ojciec Justyn wspominając dom rodzinny.</span></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpfMvXMgTlk4yubJLIHHulXQZsxbdobbKsSpfwZyqNreG5Cm31PWbmYCwXiT0cW4fhKWTzlPjNie-YnkaFjhq2MBh3bHnkR79KCLBhsQfjO8mzd20yCk_tOHrfLvU5wmB5OOtwg2UcbCw/s260/justyn1.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="260" data-original-width="194" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpfMvXMgTlk4yubJLIHHulXQZsxbdobbKsSpfwZyqNreG5Cm31PWbmYCwXiT0cW4fhKWTzlPjNie-YnkaFjhq2MBh3bHnkR79KCLBhsQfjO8mzd20yCk_tOHrfLvU5wmB5OOtwg2UcbCw/s0/justyn1.jpg" /></a></div><span style="font-family: arial;"><p style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;">Życie w rodzinie Państwa Figas było twarde, ale szlachetne i pełne poświęcenia. Głęboko wierzyli w opatrzność Bożą i Bogu dziękowali za wszystko, nawet za żmudną i ciężką pracę. Fundamentem wychowania 12 dzieci była silna wiara, zgoda i wzajemne poszanowanie.</span></p></span><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W wieku lat 9 Michaś stracił Matkę, po której gorzko płakał. Zabrakło jej w ważnych momentach jego życia: podczas I Komunii Świętej, przy święceniach kapłańskich oraz pierwszej Mszy Świętej. Pozostała ona na zawsze w jego myślach.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Powołanie Ojca Justyna było niezwykłe. Do Zakonu Franciszkanów poszedł w wieku 14 lat. Będąc dzieckiem dostał paraliżu dziecięcego. Rodzice małego Michasia, pełni ufności zanieśli go do kościoła polecając opiece Matki Boskiej Częstochowskiej i dziecko cudownie zostało uzdrowione. Są dwa przekazy o wstąpieniu Michasia do Zakonu - pierwszy, że rodzice wdzięczni za uleczenie z choroby ich syna, obiecali Bogu oddać go na Jego służbę; drugi, że Michaś sam zadecydował, gdy Ojciec opowiedział mu historię z dzieciństwa.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Następne koleje życia Ojca Justyna, franciszkanina, to studia w Trenton, NJ, Syracuse, NY i Rzymie, gdzie w 1910 r. przyjął sakrament kapłaństwa. Przez 49 lat Ojciec Justyn służył zakonowi, wyróżniając się jako 6-krotny prowincjał w Buffalo, NY (1923-1939). W latach swej ciężkiej pracy założył Liceum Św. Franciszka w Athol Springs, NY, Wyższe Seminarium Św. Jacka w Granby, MA i Nowicjat w Ellicott City, MD. Przyczynił się również do budowy Szpitala Św. Józefa w Cheektowaga, NY.<span></span></span></p><a name='more'></a><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Za swoją pracę otrzymał wiele odznaczeń, a wśród nich: Polonia Restituta od rządu polskiego oraz najwyższy tytuł definitora generalnego od Zakonu. Jednak największym osiągnięciem Ojca Justyna było założenie w 1931 r. radiowego programu Godziny Różańcowej, której poświęcił 28 lat swego życia. Zmarł 23 października 1959 r. w Buffalo, NY, pochowany na cmentarzu Św. Stanisława BM. Pozostał w naszej pamięci jako znakomity organizator, niezmordowany działacz w walce o sprawiedliwość społeczną, świątobliwy kapłan, wielki mówca z cudowną iskierką humoru, a przede wszystkim jako ten, który całe swe życie poświęcił służbie Bogu i ludziom.</span></p><p></p>...http://www.blogger.com/profile/00540606747406247485noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-8817493816572136452020-10-22T09:43:00.003-07:002020-10-22T09:43:35.982-07:00Pogadanka radiowa na 25.10.2020 r. - Ojciec Justyn Figas<div style="text-align: center;"><iframe frameborder="0" height="344" src="https://www.youtube.com/embed/3B5g_4x63RE" style="background-image: url(https://i.ytimg.com/vi/3B5g_4x63RE/hqdefault.jpg);" width="459"></iframe></div>...http://www.blogger.com/profile/00540606747406247485noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-22637842959199471752020-10-21T11:39:00.002-07:002020-10-21T11:39:44.920-07:00Pogadanka radiowa na 18.10.2020 r. - Święto zmarłych<div style="text-align: center;"><iframe frameborder="0" height="344" src="https://www.youtube.com/embed/8yojqq9BRoE" style="background-image: url(https://i.ytimg.com/vi/8yojqq9BRoE/hqdefault.jpg);" width="459"></iframe></div>...http://www.blogger.com/profile/00540606747406247485noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-27628902201651371232020-10-08T12:25:00.001-07:002020-10-08T12:25:45.121-07:00Pogadanka radiowa na 11.10.2020 r. - Historia Zakonu Franciszkańskiego - 2<div style="text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="344" src="https://www.youtube.com/embed/99PbmwHOo4w" width="459"></iframe></div>...http://www.blogger.com/profile/00540606747406247485noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-52314550943236922452020-10-05T15:08:00.001-07:002020-10-05T15:08:25.710-07:00Pogadanka radiowa na 4.10.2020 r. - Historia Zakonu Franciszkańskiego cz. 1<div style="text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="344" src="https://www.youtube.com/embed/cRDvVR8H8vQ" width="459"></iframe></div>...http://www.blogger.com/profile/00540606747406247485noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-38866587311271991752020-09-23T03:46:00.001-07:002020-09-23T03:46:22.496-07:00Pogadanka radiowa na 27.09.2020 - Zachwycanie się Bogiem<div style="text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="344" src="https://www.youtube.com/embed/VPetOSv6ezE" width="459"></iframe></div>...http://www.blogger.com/profile/00540606747406247485noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-44547904375595108732020-09-18T02:45:00.001-07:002020-09-18T02:45:03.821-07:00Pogadanka radiowa na 20.09.2020 r. - Czy trudno jest być człowiekiem uczciwym?<div style="text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="344" src="https://www.youtube.com/embed/Wvzchh0yPFQ" width="459"></iframe></div>...http://www.blogger.com/profile/00540606747406247485noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-16774461453694140962020-08-30T00:55:00.001-07:002020-08-30T00:55:52.686-07:00Pogadanka radiowa na 13.09.2020 r. - Człowiek twórcą samego siebie<div style="text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="344" src="https://www.youtube.com/embed/h8IRe-wG8_I" width="459"></iframe></div>...http://www.blogger.com/profile/00540606747406247485noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-7453075458315662772020-08-28T12:02:00.001-07:002020-08-28T12:02:36.621-07:00Pogadanka radiowa na 6.09.2020 r. - Rola babci i dziadka w rodzinie<div style="text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="344" src="https://www.youtube.com/embed/PnIdfsTuoFM" width="459"></iframe></div>...http://www.blogger.com/profile/00540606747406247485noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-33742629011521707972020-08-21T02:56:00.001-07:002020-08-21T02:56:09.169-07:00Pogadanka radiowa na 30.08.2020 r. - Trzy międzynarodówki Prymasa Wyszyńskiego<div style="text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="344" src="https://www.youtube.com/embed/y-KRkMY7jSo" width="459"></iframe></div>...http://www.blogger.com/profile/00540606747406247485noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-28673422943668451152020-08-17T03:43:00.001-07:002020-08-17T03:43:31.903-07:00Pogadanka radiowa na 23.08.2020 r. - Czyńcie to na moja pamiątkę<div style="text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="344" src="https://www.youtube.com/embed/84unitoaupA" width="459"></iframe></div>...http://www.blogger.com/profile/00540606747406247485noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-52118326335239590292020-08-06T03:27:00.001-07:002020-08-06T03:27:03.676-07:00Pogadanka radiowa na 16.08.2020 r. - Msza św w centrum naszego życia<div style="text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="344" src="https://www.youtube.com/embed/7TCD1NQ6kF0" width="459"></iframe></div>...http://www.blogger.com/profile/00540606747406247485noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-66565574986372216992020-08-06T03:20:00.001-07:002020-08-06T03:20:39.599-07:00Pogadanka radiowa na 9.08.2020 r. - Msza św w życiu katolika<div style="text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="344" src="https://www.youtube.com/embed/4iFqdTTz8B8" width="459"></iframe></div>...http://www.blogger.com/profile/00540606747406247485noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-67853967886428415352020-07-24T06:00:00.001-07:002020-07-24T06:00:56.955-07:00Pogadanka radiowa na 2.08.2020 r. - Małżeńskie "Ojcze nasz"<div style="text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="344" src="https://www.youtube.com/embed/9-GI3XS1Ehs" width="459"></iframe></div>...http://www.blogger.com/profile/00540606747406247485noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-28022944286505389802020-07-24T04:21:00.001-07:002020-07-24T04:21:40.700-07:00Pogadanka radiowa na 26.07.2020 r. - Czy Pan Bóg może się gniewać?<div style="text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="344" src="https://www.youtube.com/embed/kDLFnUHB5bA" width="459"></iframe></div>...http://www.blogger.com/profile/00540606747406247485noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-2084035708200928442020-07-06T04:20:00.001-07:002020-07-06T04:20:40.405-07:00Pogadanka radiowa na 19.07.2020 r. - Satanizm a moc Chrystusa Króla<div style="text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="344" src="https://www.youtube.com/embed/ZhNftnrVQ6A" width="459"></iframe></div>...http://www.blogger.com/profile/00540606747406247485noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-17726908428216351322020-07-06T04:15:00.001-07:002020-07-06T04:15:57.403-07:00Pogadanka radiowa na 12.07.2020 r. - Najśw. Sakrament w naszym życiu<div style="text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="344" src="https://www.youtube.com/embed/_k-3NK1dk-c" width="459"></iframe></div>...http://www.blogger.com/profile/00540606747406247485noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-4393968001997734362020-06-27T23:13:00.001-07:002020-06-27T23:13:30.052-07:00Pogadanka radiowa na 5.07.2020 r. - Największe przykazanie<div style="text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="344" src="https://www.youtube.com/embed/KRT1HvOPqs4" width="459"></iframe></div>...http://www.blogger.com/profile/00540606747406247485noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-52682099666204154322020-06-27T02:03:00.001-07:002020-06-27T02:03:26.173-07:00Pogadanka radiowa na 28.06.2020 r. - Kult Najśw. Serca Pana Jezusa w rodzinach<div style="text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="344" src="https://www.youtube.com/embed/usahBH1m3Mk" width="459"></iframe></div>...http://www.blogger.com/profile/00540606747406247485noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-39618401714499162142020-06-18T13:33:00.001-07:002020-06-18T13:33:10.932-07:00Pogadanka radiowa na 21.07.2020 r. - Dobry ojciec to skarb i szczęście<div style="text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="344" src="https://www.youtube.com/embed/Oj8qGYDYXJs" width="459"></iframe></div>...http://www.blogger.com/profile/00540606747406247485noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-58135201219745205692020-06-13T06:31:00.001-07:002020-06-13T06:31:40.013-07:00Pogadanka na 14.06.2020 r. - Kościół zawsze otwierał księgi Pisma<div style="text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="344" src="https://www.youtube.com/embed/oIf9eT7kIuo" width="459"></iframe></div>...http://www.blogger.com/profile/00540606747406247485noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7429633521722546152.post-80322809151095844502020-06-06T05:30:00.001-07:002020-06-06T05:33:07.155-07:00Pogadanka radiowa na 7.06.2020 r. - Tajemnica Maryi w życiu kard. Wyszyńskiego<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="344" src="https://www.youtube.com/embed/D5PUIW1g6Qo" width="459"></iframe></div>
...http://www.blogger.com/profile/00540606747406247485noreply@blogger.com