"Radiowe apostolstwo"

Żródlo: http://www.dobrapolskaszkola.com/?p=8343

Joasia Makuła jest lubianą i cenioną nauczycielką Sobotniej Polskiej Szkoły im. M. Konopnickiej w Rochester, NY. Jest nauczycielką z wykształcenia i z zamiłowania. Uczy najstarszą klasę. Jest mamą czwórki dzieci. Poprosiłam o rozmowę, nie przypuszczając, że odkryję takie duchowe skarby. Joasia pracowała w rozgłośni radiowej ojca Justyna Figasa, z pochodzenia Polaka, urodzonego w Pensylwanii, franciszkanina rozmiłowanego w języku, tradycji i historii polskiej.

Godzina Różańcowa, bo tak nazywała się ta rozgłośnia, nadawana była przez 79 stacji radiowych na terenach USA i Kanady. Poruszała tematy wiary i moralności. Była to największa rozgłośnia katolicka w tamtych czasach. Ojciec Justyn prowadził ją przez 28 lat, do swojej śmierci w roku 1959. Dzięki takim ludziom jak Joasia, możemy tę niezwykłą sylwetkę ojca duchownego przybliżyć Polonii.

Bożena Chojnacka: Joasiu, wróćmy do historii. Przeżyjmy razem z Tobą spotkanie z niezwykłymi ludźmi i nie – zwykłymi ich dziełami.

Joanna Makuła: Temat Godziny Różańcowej jest bardzo obszerny. To, co postaram się opisać, będzie okruszyną wielkiego radiowego dzieła, które sięga roku 1931. Założycielem Godziny Różańcowej był O. Justyn Figas, franciszkanin. Urodził się on w McClure, Pensylwanii w 1886 roku. Na chrzcie nadano mu imię Michał.

Rodzice jego pochodzili z Polski, do Ameryki przyjechali za chlebem oraz aby chwalić Boga w języku polskim. Pochodzili oni z poznańskiego, gdzie podczas zaboru pruskiego nauka polskiego była surowo zabroniona. Wpoili w swoje dzieci zamiłowanie do wszystkiego co polskie, do mowy, do pieśni, do tradycji i zwyczajów. Ojciec ciężko pracował w kopalni węgla miękkiego. Mimo, iż był prostym chłopem o podstawowym wykształceniu, dokładał wszelkich starań, aby jego dzieci miały dostęp do nauki, a szczególnie do dobrej książki. Z biblioteki parafialnej wypożyczał książki, a szczególnie dzieła Sienkiewicza.

Michał wraz z rodzeństwem z wielkim zainteresowaniem poznawał historię kraju i narodu polskiego. W domu czytali po polsku, śpiewali po polsku i modlili się po polsku. Ta atmosfera domu rodzinnego, przepojona ogromną miłością i poświęceniem obojga rodziców, uczyniła Michała szlachetnym człowiekiem i gorącym patriotą. Miał on wielki szacunek dla polskich ojców i matek, którzy prowadzili życie proste, ale pełne poświęcenia i ciężkiej pracy, życie głębokiej wiary w Opatrzność Bożą i wdzięczności za wszystko, czym Bóg i obdarzył.

Jego powołanie kapłańskie zrodziło się w wieku 12 lat, kiedy to ojciec opowiedział mu historię z dzieciństwa: mały Michaś ciężko zachorował na paraliż dziecięcy, do ósmego roku życia nie mógł nawet postawić nogi na podłodze. Wydawało się, że pozostanie kaleką na całe życie. Ojciec, jako ostatnią deskę ratunku, pełen wiary i ufności, zaniósł go na ręku przed obraz Matki Bożej Częstochowskiej i polecił dziecko Jej opiece. W kilka dni po tym zdarzeniu Michał po raz pierwszy stanął na nogi o własnych siłach. I tak w wieku 12 lat postanowił wstąpić do zakonu i poświęcić swoje życie na rzecz Polaków w Ameryce. Odbył studia w Trenton, NJ, Syracuse, NY oraz w Rzymie. Został wyświęcony na kapłana w 1910 r.

W Zakonie Franciszkańskim Braci Mniejszych Konwentualnych wyróżnił się jako 6-krotny prowincjał w Buffalo, NY. Na tym stanowisku założył trzy intytucje edukacyjne: Liceum św. Franciszka w Athol Springs, NY, Wyższe Seminarium św. Jacka w Granby, Mass., oraz Nowicjat w Elicott City, MD. Ojciec Justyn podjął też inicjatywę budowy Szpitala św. Józefa w Cheektowaga, NY, który do dziś funkcjonuje.

Za jego niezmordowaną pracę na rzecz Polaków w Ameryce i w świecie rząd polski odznaczył go orderem Polonia Restituta, a Zakon Franciszkański uhonorował go najwyższym tytułem – Definitora Generalnego. Pracował dla Boga i dla ludzi.

Niewątpliwie jego największym dziełem było założenie radiowego programu – Godziny Różańcowej, które prowadził przez 28 lat aż do śmierci w 1959 r. Godzina Różańcowa miała charakter religijno – społeczny. Poruszała tematy wiary i moralności, a także omawiała bieżące tematy społeczne. Pogadanki odbywały się w języku polskim. Nieodłącznym elementem audycji była Skrzynka Pytań – w ramach której słuchacze otrzymywali odpowiedzi na zadawane pytania. O. Justyn często odpowiadał z humorem, ale bardzo stanowczo.

Dużą wagę przykładał do kształcenia młodzieży polskiej na dobrych obywateli amerykańskich, ale takich, którzy nie wstydzą sie swojego pochodzenia i swojej przebogatej kultury, którzy zapuszczając korzenie na ziemi amerykańskiej “nie rozpłyną się bez śladu”. Na pytanie jednego ze słuchaczy, dlaczego zawsze wychwala mowę polską, tak odpowiedział: “Chwalę mowę polską, bo to mowa zacnych rodziców moich, w której nauczyli mnie pacierza; bo to mowa narodu szlachetnego, który nigdy Bogu się nie sprzeniewierzył; bo to mowa arcypiękna, od Stwórcy mi dana na to, abym w tej mowie stwórcę chwalił i bliźniemu służył”. Każdą audycję kończyła modlitwa i błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem.

O. Justyn był sercem franciszkańskiego apostolatu radiowego. Po Ojcu Justynie apostolat radiowy przejął O. Kornelian Dende, o którym można napisać cały nowy artykuł, a następnie O. Marian Tołczyk, i O. Władysław Mężyk. W tym czasie moja przygoda pracy w Godzinie Różańcowej zakończyła się, ale nie zakończyło się moje świadectwo o tym wspaniałym dziele wśród Polonii amerykańskiej.

W czasach rozkwitu, Godzina Różańcowa nadawana była przez 79 stacji radiowych na terenach Ameryki Północnej oraz w Kanadzie. Była to największa rozgłośnia katolicka w tym czasie. Teraz powoli przechodzi do historii. Przykro powiedzieć, ale większość Polaków słuchających niegdyś Godzinę Różańcową, zakończyło swój ziemski żywot, a młode zmaterializowane pokolenie Polaków może odczuwa jakby mniejszą potrzebę słowa Bożego, może nie mają czasu na rodzinne słuchanie audycji katolickiej, a może wielu z nich nigdy nie słyszało o tej rozgłośni.

Bożena Chojnacka: Jak udział w Godzinie Różańcowej pomagał Ci w życiu, w pracy, w rodzinie?

Joanna Makuła:W Godzinie Różańcowej rozpoczęłam pracę w 2000 roku. Zaraz po ślubie przyjechałam wraz z mężem do Ameryki, gdzie mąż rozpoczynał studia stomatologiczne. Mąż wychował się w Ameryce, ja w Polsce. Przed przyjazdem do Ameryki pracowałam jako nauczycielka języka angielskiego w Lublinie, uczyłam w Gimnazjum i w Liceum. Gdy postawiłam nogę na ziemi amerykańskiej, zaczęłam szukać pracy.

Myślałam o pracy na uczelni w sektorze administracji ds. wymiany studentów międzynarodowych. Rozmawiałam raz z ciocią mojego męża, która powiedziała, że zna dla mnie idealne miejsce pracy. Powiedziała, że będę mogła pracować pod jednym dachem, gdzie znajduje się Najświętszy Sakrament. Czy może być lepsza praca niż to? – pomyślałam. Nie mogę chyba zbłądzić będąc tak blisko każdego dnia kaplicy z Najświętszym Sakramentem.

Zadzwoniłam do Ojców Franciszkanów i zaprosili mnie na interview. Rozpoczęłam pracę w następnym tygodniu i zrezygnowałam z moich wcześniejszych planów pracy na uczelni. Patrząc z perspektywy czasu był to najlepszy wybór – pracując tylko 4 lata – związałam się duchowo na całe życie z tym apostolatem.

Czytając archiwalne pogadanki O. Justyna, O. Korneliana oraz poprawiając bieżące mowy radiowe, moja wiara pogłębiała się z dnia na dzień. Na nowo uczyłam się katechizmu, czytałam Pismo Święte, zaczęłam nawet odmawiać Liturgię Godzin i zatapiałam się w czytaniu pięknej literatury religijnej, na którą nie miałam czasu będąc na studiach. Gromadka Godziny Różańcowej zastępowała mi moją rodzinę, którą zostawiłam w Polsce i za którą bardzo tęskniłam. A moje wizyty w kaplicy Najświętszego Sakramentu przed pracą, w południe na Anioł Pański i po zakończeniu pracy łączyły mnie duchowo z moimi bliskimi oraz z innymi ludźmi, za których się modliłam, a których nie znałam.

Dziękowałam Opatrzności Bożej za ten dar. Oprócz sprawdzania mów radiowych, tłumaczenia tekstów, pomaganiu w układaniu Nowenn, przygotowywaniu wysyłek, korespondencji ze słuchaczami, udało mi się opracować wystawę o życiu O. Justyna oraz udzielić pomocy w tłumaczeniu filmu “Ponad falami eteru” o apostolacie radiowym.

Po czterech latach, gdy mąż ukończył studia, musieliśmy wyjechać z Buffalo do Niemiec, gdzie mąż pracował jako dentysta dla wojska amerykańskiego. Poświęciłam się całkowicie wychowaniu dzieci, utrzymując kontakt listowny, czy telefoniczny z Godziną Różańcową. Teraz, gdy odwiedzamy męża rodzinę w Buffalo, staramy się odwiedzić również znajomych pracowników Godziny Różańcowej. Odwiedzamy też w Chicopee, MA Ojców Seniorów: byłego Dyrektora O. Mariana Tołczyka, O. Eligiusza Kozaka, O. Lucjana Królikowskiego, wieloletnich Sekretarzy apostolatu, utrzymujemy też kontakt z byłym Dyrektorem O. Władysławem Mężykiem.

Chociaż moja praca w Godzinie Różańcowej już dawno się skończyła, nadal odczuwam jej błogosławieństwa w życiu rodzinnym, starając się wpoić moim dzieciom patriotyzm i miłość do wszystkiego co polskie, a szczególnie do wiary naszych ojców i pięknych nabożeństw w języku polskim. Tak jak O. Justyn, wraz z mężem dbamy o staranne wykształcenie naszych dzieci, a szczególnie o podtrzymanie języka polskiego i nauczenie ich historii Polski. Z Gromadką Godziny Różańcowej łączę się w moich modlitwach za całą Polonię.

Bożena Chojnacka: Dlaczego wybrałaś filologię angielską i jaka była potem Twoja droga zawodowa? I przyjazd do Ameryki – przypadek czy inny powód?

Joanna Makuła: Zawsze chciałam być nauczycielką i interesowały mnie zagraniczne podróże, poznawanie nowych kultur. Język angielski był najbardziej popularnym językiem, za pomocą którego można było porozumiewać się na całym świecie. Wybrałam więc zawód nauczyciela języka angielskiego – ta profesja dawała nie tylko możliwość opanowania języka angielskiego, ale także kontakt z młodzieżą, na której wychowanie mogłam mieć duży wpływ, a także możliwość podróży i poszerzania wiedzy o świecie. Studiowałam w Kolegium Języka Angielskiego w Puławach (filia Uniwersytetu Warszawskiego), a następnie wyjechałam do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej na 2-letnie studia magisterskie. W międzyczasie brałam udział w obozach językowych jako wychowawca i tłumacz, a także pracowałam w Anglii jako woluntariuszka opiekując się upośledzonymi ludźmi. Tak szkoliłam mój język angielski.

W Ameryce na studiach poznałam męża i tak po 2- letniej rozłące powróciłam do Ameryki, aby zamieszkać tu na stałe. Jestem mamą czwórki dzieci. Najważniejsze dla nas to wychować je dobrze, przekazać im wiarę i polskie wartości. W domu staramy się rozmawiać tylko po polsku, zachowujemy polskie obyczaje i tradycje. Uczymy dzieci szacunku do starszych i miłości do bliźnich poprzez służenie tym, którzy mniej od nas posiadają.

Chcemy, żeby dzieci nasze znały dobrze swoją wiarę, która da im siłę do przeżycia naszego ziemskiego życia. Chcemy, żeby były czułe na krzywdę ludzką i niosły pomoc potrzebującym. Uczymy ich, że nie żyją dla siebie, ale dla innych, i tylko w służbie bliźnim i Bogu odnajdą zadowolenie. Chcielibyśmy, żeby były mądre, ale jeśli nie uda im się dojść do wysokiego szczebla kariery zawodowej, to znaczy, że Bóg wyznacza im inną drogę. Mówimy im, aby każdą, nawet najmniejszą pracę, starali się wykonać jak najlepiej potrafią, tak jakby robili to dla Boga samego. Nasz cel to doprowadzić ich do wieczności.

Bożena Chojnacka: Jesteś jedną z wyróżnionych nauczycieli w Konkursie Polonijny Nauczyciel Roku 2010. Czemu przypisujesz opinię dobrej, lubianej i cenionej nauczycielki?

Joanna Makuła: Dziękuję za to uznanie, ale nie mam w tym wielkiej zasługi. Biorę przykład z moich koleżanek – nauczycielek. Ich poświęcenie jest dla mnie inspiracją w pracy. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że staram się przyjść dobrze przygotowana na lekcje i po każdej lekcji zadaję dużo pracy domowej. A dla moich uczniów staram się być jak mama. Czasem przycisnę, gdy leń ich ogarnia, ale więcej chwalę za nawet najmniejsze osiągnięcia.

Cieszę się razem z nimi, gdy czegoś nowego się nauczą, albo, gdy lekcja ich bardzo zaciekawi i zgłaszają się, żeby odpowiedzieć na pytania. Sama uczę się w przy nich i muszę przyznać, że z każdą lekcją, im lepiej ich poznaję, tym lepiej mogę im służyć.

Rozmawiała: Bożena Chojnacka