Witam Was Zacni Rodacy i Miłe Rodaczki słowami: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Często, a szczególnie w ostatnich kilku tygodniach, bardzo często jestem pytany czemu, na programach obecnego sezonu, mało co czasu poświęcałem sprawie klasy roboczej, czemu nie omawiałem rozmaitych projektów podawanych na zreformowanie obecnego systemu, i dlaczego nie występowałem z krytyką planu prezydenta Roosevelta. Miałem i mam powody ku temu, chociaż nieraz w odpowiedziach poruszałem i piętnowałem niesprawiedliwość, przewrotność i głupotę pewnych środków, nielogicznych i sprzecznych, nieraz gwałcących prawa Boże i naturalne, których rząd się czepił, aby farmerom dopomóc, lub aby pozornie robotnikom ulżyć. Kiedy na przykład, zarżnięto miliony świń, cieląt, owiec i krów, mięsiwo których często nie było odpowiednie do konserwowania w puszkach, lub gniło po rzezalniach, a za co rząd musiał płacić, i słono zapłacić. Komu to pomogło? Lub kiedy na rozkaz rządu, farmerzy musieli zaorać pola pszenicy, owsa, a nawet bawełny, koniczyny i siana? Komu to pomogło? Albo kiedy, za rządowe wynagrodzenie, uczono i zachęcano farmerów do ograniczania zasiewów. Komu to pomogło? — Z pewnością, że te środki nie uważałem za pomocne ani korzystne, i wypowiadałem się otwarcie. Wiedziałem doskonale, że w niejednym wypadku program Nowego Ładu nakładał na barki mniejszych fabrykantów, groserników. rzeźników i innych przedsiębiorców, ciężary, pod którymi uginać się będą, lecz myślałem, że to skończy się na ich korzyść, ponieważ zamiast iść nadal luzem i w pojedynkę, pójdą po rozum do głowy, i dla własnej samoobrony złączą swe siły, zdolności i kieszenie, stwarzając hurtownie i kooperatywy, i wypłyną na wierzch, silniejsi i potężniejsi, aniżeli byli kiedykolwiek. Milczałem jednak na ogólny program Nowego Ładu, ponieważ cel ogólny — jest dobro obywateli, a szczególnie jest dobrobyt robotników i ich rodzin. W programie Nowego Ładu, który spoczywa na zasadach chrześcijaństwa, prezydent Roosevelt okazuje stokroć większą wyrozumiałość i zrozumienie upośledzenia i poniżenia robotnika, aniżeli którykolwiek z jego poprzedników, z wyjątkiem może ojca kraju Waszyngtona i ojca niewolników Lincolna! Mimo jednak sprawiedliwych zasad Nowego Ładu i szlachetnych zamiarów i najlepszych chęci prezydenta Roosevelta, powrót z depresji do normalności nie jest tak szybki, jakby się kto spodziewał. Czyja w tym wina? Nowy Ład, to jak nowy automobil, na drodze farmerskiej, pełnej wybojów, kamieni i innych przeszkód. Nowy Ład ma z jednej strony nieprzyjaciół socjałów, komunistów i starą gwardię, a z drugiej strony kapitalistów, bankierów i milionerów. Dorzućmy do tych jeszcze sporą liczbę reprezentantów i senatorów, dodajmy politykierów w komitetach i komisjach, i przestańmy się dziwować, że mimo dzielnego szofera, Nowy Ład przystanął i dotychczas sapie i dyszy. Zresztą, łatwo jest nam krytykować i burzyć: trudno jest jednak naprawiać i budować. Ja jeszcze dziś śmiem twierdzić, że winy szukać trzeba w zasadach antychrześcijańskich i bezbożnych, na których obecny system społeczny powstał, był budowany, istniał i istnieje. Że żadne dawki czy zastrzyki nie tylko nie uleczą, lecz nawet nie dopomoga do polepszenia bytu i do szczęścia klasy roboczej, chyba że ustąpi samolubstwo, a nastąpi miłość bliźniego, i że wszyscy podadzą sobie dłoń braterską a Boga uznają za Ojca. Wtenczas i tylko wtenczas osobistości, społeczeństwa i narody, a więc świat cały wybrnie z bagna, a pod stopami znajdzie grunt stały i pewny.
ROBOTNIK — PRACA — PŁACA
Mimo bezustannych bredni jakichś agitatorów i krzykaczy, fakt pozostanie faktem, że Kościół katolicki, idąc śladami swego Boskiego Nauczyciela i trzymając się Jego nauki, zawsze stał przy robotniku, głosząc mu nie tylko obowiązki jego, lecz zarazem i prawa. Mam tu namyśli, szczególnie robotnika, który ręczną pracą uczciwie zarabia sobie i rodzinie na chleb codzienny. Historia uczy nas tego! Mędrcy szkoły greckiej oraz filozofowie i pisarze starożytnego Rzymu uczyli, że robotnik to już nie istota ludzka, lecz rzecz albo przynajmniej niewolnik, nie zasługujący na żadne względy w społeczeństwie. Prawa państwowe uznawały robotnika na równi z koniem, wołem i osłem. Kiedy zawierano kontrakty, pisano o robotniku, że wykona pracę "niewolnik lub inne bydlę". Sławny filozof grecki Arystoteles uczył, że robotnik to inny gatunek człowieka od nauczyciela, dyplomaty, żołnierza lub nawet próżniaka! Robotnik nie jest godzien być obywatelem, bo w nim nie ma miejsca na żadne wyższe myśli i szlachetne uczucia! U Rzymian zaś ogólną zasadą było, że robotnik nie może, nigdy, być uczciwym człowiekiem! — Nauka Kościoła różni się od poglądów pogańskich tak, jak różni się światło od ciemności! Każda istota żyjąca musi pracować. Nawet najmniejsze nasienie musi swym staraniem i wysiłkami podnieść stwardniałą pokrywkę ziemi, aby zobaczyć światło i stać się korzystnym dla ludzi. Ostryga, przyczepiona do swego pnia, otwiera i zamyka skorupę, aby żywić się płynem otaczającym; pająk snuje swą pajęczynę, pszczółka wyrabia miód, wiewiórka zbiera orzechy, mrówka szuka pożywienia, nawet wilk chodzi na polowanie. Takie i podobne Starania nazywamy pracą. Człowiek rozumny, stworzony jest do pracy, jak ptak do latania. Każdy człowiek ma nie tylko prawo, lecz i obowiązek do pracy. Powód jest jasny. Każdy człowiek ma prawo i obowiązek aby żyć i to żyć po ludzku, żyć jako stworzenie Boga. Pan Bóg jest Bogiem żywych. Powinnością naszą jest prosić Boga "Przyjdź Królestwo Twoje", lecz też "Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj". Praca, w szerszym znaczeniu, znaczy zatrudnienie fizyczne lub umysłowe, czy jest ono pożyteczne lub nie. Ścisłe znaczenie pracy jest zatrudnienie fizyczne lub umysłowe, które tworzy coś pożytecznego. Praca zawiera w sobie trzy pierwiastki:
1. Pierwiastek społeczny, ponieważ praca jest źródłem dobrobytu, podnosi kulturę i postęp, podnosi poziom życia codziennego.
2. Pierwiastek moralny, ponieważ praca zapobiega lenistwu i próżniactwu, oraz zmniejsza okazję do występku, a daje okazje do cierpliwości, wytrwałości, pokory i poświęcenia.
3. Pierwiastek nadprzyrodzony, ponieważ robotnika wywyższa, przypominając mu, że chociaż Chrystus Pan mógł żyć bez pracy, jednak blisko trzydzieści lat spędził w bluzie robotnika przy warsztacie stolarskim. Warsztat przybranego Ojca był Mu świątynią, a hebel, dłuto, piła i młot, to błogosławione narzędzia zarobkowania na chleb codzienny. Historia opowiada nam, że filozofowie pogańscy, chcąc poiżyć chrześcijaństwo głosili, iż Jezus sam będąc rzemieślnikiem, którego Matka była szwaczką, a Ojciec cieślą, nie mógł być ani Bogiem, ani nawet uczciwym człowiekiem. Pisał ktoś, że "Chrystus sam robił pługi i wozy". Od tej chwili robotnik może ze szlachetną dumą powiedzieć do bogatych tego świata: "Oto bardziej do nas jak do was, Chrystus chciał być podobnym. Z nami, i jak my, był robotnikiem. Ten, który świat odkupił na krzyżu, to robotnik Boży." —
Powtarzam, że każdy człowiek ma prawo i obowiązek do pracy. Taki to rozkaz Boży. Mimo że Bóg stworzył pierwszych rodziców, aby żyli szczęśliwie i w raju ich osadził, jednak do pracy ich obowiązał. Tak, a nie inaczej, czytamy w księdza Rodzaju: "wziął Pan Bóg człowieka i posadził go w raju rozkoszy, aby sprawował i strzegł go", to znaczy, nie dla przygotowania sobie pożywienia przez pracę ciężką i nużącą, lecz tylko dla przyjemnej rozrywki, z przyzwoitego zatrudnienia. Później jednak kiedy rodzice nasi Bogu się sprzeniewierzyli, ta praca łatwa i miła stała się trudną i nieznośną! "w pracach jeść bodziesz" i "w pocie czoła twego będziesz pożywał chleba". Prawo więc Boże wyraźnie nakazuje, że człowiek musi zdobywać sobie środki do życia pracą żmudną i znojną. Do pracy, każdego człowieka obowiązuje prawo naturalne. Bez pracy, człowiek nie może utrzymać się przy życiu. Źle jest jeśli człowiek z własnej winy żyje kosztem drugich. Rodzice muszą starać się o dzieci. Bliscy krewni muszą starać się o utrzymanie sobie pokrewnych, a więc maja prawo i obowiązek do pracy. Człowiek też jest moralnie obowiązany do unikania lenistwa. Niedaremne ani puste jest przysłowie: "Głowa leniucha i próżniaka, to kuźnia diabelska." A więc i z tego punktu wynika obowiązek do pracy. Wreszcie, ponieważ każdy człowiek ma pewne zobowiązania względem społeczeństwa, w którym żyje. Za opiekę, wolność, prawa, swobodę, musi się państwu odpłacić. Jak może to zaś uczynić jeśli nie ma pracy, jeśli pracy znaleźć nie może, mimo nie tylko dobrych, lecz najlepszych chęci? Od prawa i obowiązku do pracy żaden człowiek uwolnić się nie może! Praca, jak już mówiłem, to nasz obowiązek, praca to źródło zdrowia, praca to fundament dobrobytu, praca to rękojmia szczęścia, praca to zwiastun pokoju i zadowolenia, praca to droga do uszczęśliwienia człowieka docześnie i wiecznie! Św. Paweł Apostoł upominał: "bogatym tego świata rozkazuj dobrze czynić, w uczynki dobre wzbogacić się" i znów: "tośmy wam opowiadali, że jeśli kto nie chce robić, niech też i nie je. Bo słyszeliśmy, iż niektórzy niespokojnie chodzą między wami, nic nie robiąc. — A tym, którzy są takowi, opowiadamy i prosimy przez Pana Jezusa Chrystusa, aby z milczeniem, robiąc, swój chleb jedli."
Mówiąc o robotniku, mam na myśli nie tylko człowieka, który pracuje fizycznie, czyli muskułowo, lecz i tego, który zarabia na życie umysłowo: księdza, adwokata, doktora, inżyniera, aptekarza, nauczycielkę, stenografistke itp. Bez wysiłków, starań i zabiegów umysłu ludzkiego, nie byłoby żadnej prawdziwej oświaty, ani kultury, ani cywilizacji. Nikt też nie może mówić, że praca umysłowa nie jest trudna i mozolna; dobry przykład mamy w porównaniu. Aby być dobrym popielarzem, trzeba mieć silne plecy i ręce. Popielarz nie potrzebuje chodzić do szkoły, aby wyuczyć się fachu popielarza. Przerobi swoje osiem godzin i sprawa skończona. Z drugiej strony, aby być dobrym doktorem, ile wymaga to nauki i ślęczenia? Niższa szkoła, wyższa szkoła, kolegium, uniwersytet, kurs postgraduacyjny, internat szpitalny, bezustanne śledzenie postępu medycyny, godziny ofisowe, wizyty po domach, nieomal o każdej godzinie we dnie i w nocy. Pytam się, czy praca takiego lekarza nie jest cięższa i trudniejsza, aniżeli praca popielarza? — Idźmy jednak dalej. Jakie stanowisko zajmuje Kościół katolicki względem spraw robotnika? Społeczeństwo, albo raczej ustrój i system społeczny dwudziestego wieku, utrzymuje, że sprawa robotnicza, to sprawa materialna, maszynowa i żołądkowa. Kościół katolicki zawsze uczył i uczy, że to sprawa moralna ponieważ obejmuje całego robotnika, a robotnik to człowiek, a nie maszyna, ani niewolnik, ani bydlę. Robotnik nie tylko ma życie od Boga, ale ma obowiązek to życie utrzymać i zachować na poziomie ludzkim, a wiec i ma prawo do środków życiowych. Tych środków zaś dostarczyć mu może praca, za którą dostać powinien odpowiednią płacę, nie tylko w formie ochłapów lub kromek, lecz taką płacę, która by wystarczyła robotnikowi pracowitemu, porządnemu i trzeźwemu do utrzymania siebie i rodziny, i nie tylko do utrzymania z dnia na dzień, z ręki do gęby, lecz aby mu zapewniła byt szczęśliwy, spokojny i stały, na starsza lata. Powiedzą tu jedni, że nikt robotnika nie zmusza do pracy, chyba że robotnik zgodzi się na zapłatę. Zawsze, lecz dziś szczególnie, robotnik uczciwy chwyta się roboty za jakąkolwiek płacę, bo żebrać się wstydzi, a nie chce widzieć, aby rodzina z głodu mu wymarła. Bo niejeden pracodawca z góry mu zapowiada: "Jeśli ci się nie podoba, to idź do diabła, i zdychaj z głodu." Robotnik więc musi się zgodzić na płacę niesprawiedliwą. Ponad wolą jednak zwolenników niesumiennego systemu istnieje wola Pana i Stwórcy, i Boga, i Ojca bezbronnego robotnika, który nakazuje zwrot niesłusznie zatrzymanej wypłaty za pot, łzy i krew robotnika. Powiedzą drudzy, że jeśli ,czyli płaca, nie wystarczy robotnikowi i rodzinie, są jeszcze ludzie dobrzy i stowarzyszenia dobroczynne, które mu dopomogą. Ja mówię, że robotnik nie jest, nie chce być, i nigdy nie powinien być — żebrakiem! Bóg, dając mu życie, nie zawiesił mu na plecach torby żebraczej, a do ręki nie dał mu laski dziadowskiej, tylko obdarzył go zdrowiem i innymi łaskami, i wysyłając go w świat, nakazał mu pożywać chleba w pocie czoła. Bogu też dzięki robotnik to rozumie, nie chce więc żyć, ani z żebraniny, ani z miłosierdzia, tylko z tego do czego ma prawo, — z pracy!
Co mówi Kościół przez usta Papieży o godzinach pracy? Naturalnie, że nalega aby w pewne dni, jak w niedziele i święta narodowe i kościelne robotnicy zwolnieni byli od zajęcia, aby mogli spełnić swoje obowiązki względem Boga, Kościoła, duszy i rodziny. "Jak długie zaś być powinny w pracy codziennej, o tym wyrokować należy z uwzględnieniem rozmaitego rodzaju zajęć, okoliczności, czasów i miejsc, i samego zdrowia robotników. Górnicy i robotnicy, zatrudnieni w kopalniach, mają zajęcie uciążliwsze i szkodliwsze zdrowiu od innych, a więc praca ich dzienna krócej trwać powinna. A zważać też trzeba na pory roku, bo ten sam rodzaj pracy łatwo wykonać w jednej porze roku, podczas gdy w innej porze całkowicie wykonać go nie można, albo też tylko z największą trudnością. Zresztą tego żądałoby się niesłusznie od kobiety lub dziecka, co z wytężeniem sił może wykonać mężczyzna zdrów w wieku dojrzałym.
Owszem, bardzo tego pilnować należy, iżby dzieci nie wstępowały do fabryk przed tym wiekiem, w którym już ciało wraz z duchem dostatecznie zmężniało. Siły bowiem, kiełkujące w latach chłopięcych skutkiem przedwczesnego wysilenia wiednieją, jak wiotkie rośliny, a gdy to nastąpi, wówczas przepadł cały następny rozwój dziecka. Podobnie niestosowne są niektóre zatrudnienia dla kobiet, urodzonych do zajęć domowych. Te zajęcia z natury swej służą ku obronie godności niewieściej, ułatwiają wychowanie dzieci i przyczyniają się do pomyślności rodzin. W ogóle tyle robotnikom przyznać należy wytchnienia, ile potrzeba do odzyskania sił strawionych pracą, boć celem wypoczynku jest odświeżenie zużytych sił." — Tak pisał już około 50 lat temu nieśmiertelny Leon XIII. Nie tylko pisał to, lecz upominał nie tylko kapitalistów, lecz nawet i rządy, aby zajęły się dolą albo raczej niedolą robotników. Żąda Ojciec św. Leon XIII skrócenia dnia roboczego, odpoczynku w niedziele i święta, ustaw, które by brały w obronę robotnika, takiego urządzenia fabryk i rozkładu w nich pracy, by robotnik miał zabezpieczoną ochronę życia i zdrowia, dalej zapłaty takiej, by wystarczała robotnikowi na przyzwoite utrzymanie siebie i rodziny, owszem, by mógł nawet coś z tej zapłaty oszczędzić, wreszcie państwo powinno zabezpieczyć robotnika na wypadek choroby i starości, oraz ułatwić mu nabycie własności. Papież Leon XIII oskarża ustrój społeczny o:
1. Zmonopolizowanie bogactw w rękach niewielu przy równoczesnem zubożeniu mas.
2. Rozdarcie społeczeństwa na dwa wrogie sobie obozy.
3. Zniesienie kół zawodowych, a niewytworzenie nowych form organizacji pracy.
4. Obdarzenie mas robotniczych teoretyczną wolnością, a faktyczną niewolą. 5. Zdemoralizowanie społeczeństwa!
Przytaczam niektóre paragrafy z encykliki papieskiej: "Dwie te klasy (pracodawcy i robotnicy) przez naturę skazane są na to, by się z sobą łączyły w zgodzie i by sobie odpowiadały w równowadze. Jedna drugiej bezwzględnie potrzebuje i ani kapitał bez pracy, ani bez kapitału praca istnieć nie może!" Nie zawsze też sprawiedliwe są umowy pomiędzy kapitałem i pracą: "ponad ich wola zawsze pozostanie do spełnienia prawo sprawiedliwości naturalnej, ważniejsze i dawniejsze od wolnej woli układających się stron." — Obowiązki robotnika: "w całości i wiernie wykonać pracę, do której się zobowiązał umową wolną i odpowiadającą słuszności, nie szkodzić pracodawcy na majątku, i nie znieważać jego osoby w dochodzeniu swych praw, wstrzymać się od gwałtu i nie wywoływać rozruchów, nie łączyć się z ludźmi przewrotu, wzniecającymi nieumiarkowane nadzieje i rzucającymi wielkie obietnice, których następstwem jest rozczarowanie bezpożyteczne i ruina życia gospodarczego."
"A oto znów obowiązki bogatych i pracodawców: nie uważać robotnika za niewolnika, kierować się zasadą, że należy w nim uszanować godność osobistą. Nie nakładać pracy przewyższającej siły robotnika, ani takiej, która nie odpowiada jego wiekowi lub płci. Spomiędzy wszystkich jednak obowiązków pracodawcy jest ten, żeby każdemu oddać to, co mu się słusznie należy. Wreszcie w sumieniu obowiązani są bogaci wystrzegać się, by nie robili uszczerbku w mieniu proletariuszy, zarówno gwałtem, jak podstępem i lichwą, a to tym więcej, że robotnicy mniej są zdolni do samoobrony, a ich mienie im szczuplejsze, tym świętszym być powinno." — Jeśli zaś pracodawcy krzywdzą robotników, wtenczas już władze państwowe mają obowiązek zająć się obroną i wymierzyć sprawiedliwość robotnikom. Z encyklik, odezw i przemówień papieskich wynika, jak pisze Ks. Cardyn: "robotnicy nie mają być ani maszynami, ani niewolnikami, ani bydłem roboczem, ale mają być ludźmi, na obraz i podobieństwo Boże stworzonymi, dobrowolnie, sumiennie i rozumnie pracującymi. Robotnicy nie mają być bez roboty, bez fachu, bez ojczyzny, bez domu, bez prawa, bez religii i bez Boga, ale mają mieć zajęcie, mieć fach, mieć ojczyznę, mieć dom, mieć swoje prawa, mieć religię i mieć Boga. Praca tych ludzi nie powinna być ich wyzyskiem, ich przekleństwem, ich pohańbieniem i ich towarem, ale powinna być ich powołaniem, ich błogosławieństwem, ich szlachetnością i ich modlitwą. W końcu płaca, za robotników pracę, nie powinna być ani jałmużną, ani niesprawiedliwością, ani też łaską, ale powinna być słusznym zarobkiem, długiem świętym, i dla ich potrzeb wystarczającem zaopatrzeniem. Środowisko, w którym robotnicy żyją i pracują, nie ma być ani bagnem, ani więzieniem, ani domem rozpusty, ani śmietniskiem, lecz ma być czystą świetlicą Bożą, ma być kościołem i polem cnoty i apostolstwa religijnego."
Oto w streszczeniu zapatrywanie Kościoła na kapitał i pracę, na kapitalistę i robotnika. Jeśli Pan Bóg pozwoli, w przyszłym sezonie powrócę do rozpatrywania szczegółowego rozmaitych punktów poruszonych w dzisiejszej przemowie. W międzyczasie nie wierzcie tym, którzy twierdzą, że Kościół katolicki nigdy nie dbał i dziś nie troszczy się o klasę robotniczą. Tak nauka Chrystusowa, jak i nauka Kościoła, zadaje kłam twierdzeniom samozwańczych adwokatów i pseudoobrońców robotnika i spraw jego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz