"W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie,
W Krzyżu miłości nauka.
Kto Ciebie Boże, raz pojąć może.
Ten nic nie pragnie ni szuka!
W Krzyżu osłoda w krzyżu ochłoda
Dla duszy smutkiem zmroczonej;
Kto krzyż odgadnie, ten nie upadnie
W boleści sercu zadanej.
Kiedy cierpienie, kiedy zwątpienie
Serce ci nawskroś przepali.
Gdy grom się zbliża, pospiesz do krzyża,
On ciebie wesprze — ocali.
Gdy wiary siła serce spoiła,
A i toć serce zawiodło,
O nie rozpaczaj, módl się, przebaczaj,
Krzyż niech ci stanie za godło.
Gdy wśród żywota biedna sierota
Stoi od ludzi wzgardzona,
Krzyż będzie światem, ojcem i bratem
Gdy go przytulisz do łona.
Gdy rozpacz w łonie oko w łzach tonie,
O wytrwaj jeszcze na chwilę,
Łza się przesączy, rozpacz zakończy
Krzyżem zatkniętym w mogile.
Kto u stóp krzyża swą dusze zniża.
Na tego spojrzy łaskawie
Jezus Zbawiciel i Odkupiciel
Da pomoc Boska w wszej sprawie!''
Pomyśli sobie niejeden, że dziwna to przedmowa do przemówienia w uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego! Stosowna jednak jest i odpowiednia, bo właśnie dziś jeśli kiedykolwiek, potrzebna jest wiara w krzyż i w to wszystko, co krzyż oznacza i czego krzyż uczy. Dziś, kiedy z oczu ludów zarozumiali przewódcy krzyż usunęli; dziś kiedy ci sami naukę krzyża zgwałcili w duszach swych poddanych; dziś, kiedy w jednych krajach już są pokolenia, które były wychowane nie na zasadach krzyża, ale na nauce bożka materialnej i fizycznej siły, a w drugich krajach dorastają pokolenia karmione i pojone nauką jakiejś pysznej, sztucznie wytworzonej wyższości kulturalnej, która wyrabia nad-ludzi pałających nienawiścią i zemstą do słabszych; dziś kiedy jakoby na pośmiewisko i na hańbę krzyżowi Chrystusowemu, całemu światu cywilizowanemu bywa przemocą narzucany krzyż złamany, który jest symbolem starożytnego pogaństwa ustrojony w sukni nowoczesnego błędu, fałszu i obłudy — dziś, szczególnie dziś koniecznie mówić wypada o potrzebie wiary ufności i nadziei w krzyż Chrystusowy!
WESOŁY NAM DZIŚ DZIEŃ — JUTRO WESELSZY
Od Ogrodu Oliwnego do Golgoty Zbawiciel przechodził rąk do rąk na coraz to gorsze i dotkliwsze urągowiska i cierpienia. Musiały być okropne, kiedy na ich widok Chrystus popadł w strach, strach tak wielki, że krwią się pocił i wolał: "Ojcze mój, jeśli może to być, niech odejdzie ode mnie ten kielich!" Wnet potem rozpoczęły się sceny tragedii krzyżowej. Zdrajca Judasz, który sprzedał swego Nauczyciela jakby niewolnika w ręce nieprzyjaciół! Apostoł zaprzaniec Piotr, który ze względów ludzkich zaklinał się przed służebnicą i strażą, że: "nie znał tego człowieka!" Policzkowanie przed Annaszem. Wyrok wydany przez słabego Piłata, który wydał niewinnego w ręce pospólstwa. Zarzucenie płaszcza szkarłatnego na zbiczowane ramiona Chrystusa: ukoronowanie koroną ciernistą i wtłoczenie trzciny do prawicy Zbawiciela; droga krzyżowa, obnażenie, przybijanie do krzyża, podniesienie i ustawienie pomiędzy łotrami; losowanie odzienia — konanie na krzyżu!
Posłuchajcie słów płynących z skrwawionych i gorączką bolesną spalonych ust. Słuchajcie uważnie, bo to nauka krzyża: "Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą co czynią!" — Na żałosne modlitwy dobrego łotra odpowiada obietnicą: "Zaprawdę mówię tobie: dziś ze mną będziesz w raju!" — Nie zapomina o Matce bolejącej: "Niewiasto, oto syn twój!" — Potem do ucznia ulubionego: "Oto matka twoja!" — W boleściach skarżył się żałośnie: "Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił. — "Pragnę!" — "Wykonało się!" — i "Ojcze, w ręce Twoje polecam ducha mego!" I skonał.
Bez Wielkiego Piątku nie byłoby Wielkiej Nocy; bez cierpień, męki i śmierci krzyżowej, bez krzyża, nie byłoby zmartwychwstanie chwalebnego, którego pamiątkę świat uroczyście obchodzi od dwóch tysięcy lat! Dziś, nie tylko Kościół katolicki, lecz świat cały, można powiedzieć, obchodzi z radością Zmartwychwstanie Chrystusa i śpiewa z uwielbieniem: "Alleluja!"
Zbawiciel umarł na krzyżu. Umarł śmiercią prawdziwą. Był też pochowany w grobie w skale wykutym. Dla pewności straż pilnowała grobu przywalonego ciężkim kamieniem. Mimo to — Chrystus powstał z grobu! — Niewiasty pobożne znalazły kamień odwalony i grób pusty. Żołnierze strwożeni przyznali się do tego. Maria Magdalena, apostoł Piotr, uczniowie podróżujący do miasteczka rozpoznali Go.
Apostoł Paweł pisał zaś tak: "że Chrystus umarł za grzechy nasze według Pisma św., i że pogrzebany został. I powstał też z martwych, trzeciego dnia według Pisma. I że widziany był przez Piotra, a potem przez jedenastu. Potem widziany był przez więcej niż pięciuset braci razem, z których wielu żyje aż dotąd, a niektórzy zasnęli. Potem widziany był przez Jakuba, potem przez wszystkich Apostołów! Jeśli więc przepowiadamy, że Chrystus zmartwychwstał, jakże niektórzy z was mogą mówić że nie ma zmartwychwstania. Boć jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie powstał z martwych. A jeśli Chrystus nie powstał, to próżne jest przepowiadanie nasze, próżna jest i wiara wasza!"
Bez Zmartwychwstania próżna byłaby wiara
Tak pisał Apostoł św. Paweł około roku 55 po Chrystusie! Dla takiej wiary w Zmartwychwstanie, wszyscy Apostołowie, z wyjątkiem jednego, św. Jana, skończyli śmiercią męczeńska. A ile tysięcy wierzących położyło swe życie w przeciągu dwudziestu wieków. Ilu tę wiarę przy pieczętowuje krwią i życiem w obecnych czasach? Wierzą, że nauka Chrystusa jest nauką Boską; wierzą, że śmierć jest wrotami do wieczności; wierzą, że życiowa droga krzyżowa kończy się już nie śmiercią, ale wiecznością szczęśliwą!
Lata temu przed trybunałem pogańskiego sędziego stała młoda chrześcijanka. Na ostre pytanie jaką wiarę wyznaje, patrząc śmiało w oczy sędziego, mówiła: wiarę chrześcijańską! Na to z ogromnym oburzeniem sędzia zawołał: "Cóż może być niedorzeczniejszego nad to jak wierzyć w człowieka jako w Boga, którego przybito do krzyża i który na nim umarł?" — "Skądże ty to wiesz?" — nalegała oskarżona — "że Chrystus był ukrzyżowany?" Sędzia zdumiony odpowiedział: "Wasze księgi to opisują!" "Słusznie mówisz," — odparło dziewczę — "w tych samych księgach napisano o męce Jezusa, ale też i o Jego zmartwychwstaniu. Czemu w jedno wierzysz, a drugie odrzucasz? My nie dlatego wierzymy w Jezusa, ponieważ cierpiał i umarł. Brakowałoby nam dowodów Jego boskości, lecz gdy własną mocą z grobu do życia powrócił, to jest z czego my się radujemy i śpiewamy; Alleluja. Dowiódł nam przez to mocy swojej boskiej i dla tej przyczyny wierzymy weń, wielbimy Imię Jego, dajemy życie za Jego naukę!"
Umarł bo prawdy uczył
Chrystus umarł, bo prawdy uczył. Był prawdy nie tylko nauczycielem, ale i sługą! Pracował po to, aby wywieść ludzi z niewoli fałszów i kłamstw i poprowadzić drogą prawdy do Boga! Świat jednak uważał Go za dziwaka, za buntownika, za bluźniercę. W końcu na śmierć krzyżową skazał. Kiedy już na krzyżu wisiał i w cierpieniach konał, jeszcze wtenczas przewrotni nie uszanowali okropnej chwili, ale jedni wołali: Wybaw teraz sam siebie! Jeśli jesteś Synem Bożym, zstąp z krzyża! Jeśli jesteś królem izraelskim, zstąp teraz z krzyża, a uwierzymy tobie! Ufałeś w Bogu, niech cię teraz wybawi, jeśli chce! — Wtenczas naprawdę zdawało się, że zło odniosło zwycięstwo nad dobrem, że kłamstwo zagórowało nad prawdą, że śmierć zatriumfowała nad życiem, że szatan i piekło stanie nad Bogiem i niebem.
Ukrzyżowany jednak po trzech dniach, jak przepowiedział wielokrotnie — ożył i nadal został Boskim nauczycielem Boskiej prawdy i Boskiej nauki. Z Chrystusem zmartwychwstały dobro, prawda i pokój! Dlatego świat cały dziś śpiewa radośnie: "Wesoły nam dziś dzień nastał!"
Zmartwychwstanie Pańskie obchodzimy w czasie, w którym sama natura budzi się z grobu martwoty, zastoju i snu. Ciepłe promienie wesołego słonka wiosennego pobudzają naturę do nowego życia. Dałby Bóg miłosierny, aby też szczególnie w czasach obecnych zbudziły się dusze ludzkie, które śpią w grobach grzechu i występku! Aby zbudziły się serca ludzkie ze snu obojętności dla nieszczęśliwych i cierpiących! Aby zbudziły się sumienia ludzkie z letargu niedbałości i opieszałości na wszystko co Boskie, cnotliwe i szlachetne! Dopiero wtenczas wszyscy bez wyjątku będą mogli śpiewać: Wesoły nam dziś wszystkim dzień nastał!
Kiedyś to i do niedawna temu bo do ubiegłego roku, naród polski wesoło obchodził uroczystość wielkanocną. Ktoś tak pisał: "A jakież ono cudne i uroczyste tam — w naszej Polsce ukochanej! Hen za lasami, za górami, za tą wielką wodą! Ziemia cała wiosną się ukwieci, krasą świeci, tchnie wonią, tętni życiem młodym, wszędy jasno, świetliście — pogoda, a dziwna powszechna radość stroi w odświętne, barwne szaty kraj, naturę i ludzi, co w bajecznie kolorowych strojach, a z modlitwą szczerą w sercu — "Alleluja" nucą w kościele wioskowyrn. A słonko dobre błogosławi ich z góry złotymi promykami, całuje ich głowy poczciwe i maluje w pawie pióra pstro-kwieciste dziewcząt chusty i jasne chłopców sukmany.
Hej — widzę — żywo widzę wspomnień oczyma; jeno mi łza tęsknoty czasem obraz mgławi, ale dojrzę, ale pamiętam i nie zapomnę, póki tchu w piersiach. A wy, bracia — nie zapomnicie? Nie, bo ta Wielkanoc cudna i urocza ma zwłaszcza dla nas Polaków znaczenie wielkie i święte! Wiecie jakie? Wiecie z pewnośca, bo mówią to serca wasze, bo oto modliliście się lata całe tak żałośnie: "Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie!" I Pan ją nam wrócił! Po długiej ciemnej nocy niewoli, podczas której Polska nasza spała w grobie zamknięta, nadszedł świetny i jasny dzień Zmartwychwstania. Anioł Boży grób nasz odwalił i wstał nasz naród wolny — wielki i radosny, aby z ogromną wdzięcznością w duszy — ogłosić światu Zmartwychwstanie Boga i swoje własne — starą pieśnią polską: Wesoły nam dziś dzień nastał!
Wielki dzień idzie
Radują się ludy j społeczeństwa, bo oto wielki dzień idzie, "którego z nas każdy żądał!" O, symbol przecudny — iście Boski — symbol triumfu dobra nad złem: zwycięstwo Światła wiecznej prawdy rozradowuje świat i ludy — otuchą je i nadzieją przepełnia, a smutki koi i rozprasza; jakże smucić się i rozpaczać i żalić, gdy Dobro i Prawda zawsze triumfują. A jednak smutek i żal wielki chwilami aż rozrywa nam serca! Bo w dwa tysiące lat po zmartwychwstaniu Zbawiciela świat spoganizował się i wrócił do wieków barbarzyństwa, sprzeniewierzył się wszystkim hasłom wzniosłym i szlachetnym i na swych sztandarach wypisał hasła na urągowisko śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa! I dlatego tam na ziemiach praojców, dziadów i ojców naszych dziś w tym dniu wielkanocnym — jenoć łzy, nędza i udręczenie, jeno — ból serdeczny ojców i matek, a płacz dziatwy polskiej, niebogiej!
Dziś, kraj polski — to jeden całun żałoby głębokiej! Jakoż się nam tedy weselić, jak radować, jak się otrząść z tego przerażającego przygnębienia, co jakby wiecznie długie konanie pochwyciło i dręczy nasz naród? Jakoż pieśni nucić wesołe, gdy tam głód skręca trzewia, a wokół słychać płacz dziatek co mrą z głodu? A przecież nie rozpaczajmy! "Wesoły nam dziś dzień nastał" — śpiewa niebo i ziemia. Dziś pieśń ta i nam przygrywką lepszej doby, jutrznią szczęśliwszego losu. Śpiewajmy ją, choć łzy zalewają nam oczy, choć jęk gardła ściska — śpiewajmy. Śpiewajmy tę pieśń — bo w niej wiara, otucha, w niej nadzieja cała, w niej nasze wytrwanie! Gdy oprawcy Zbawiciela w grób kładli chłodny, głęboki i ciemny, mówili: "Już więcej nie wstanie!" Straż około grobu postawili, by zasię ktoś ciała nie wykradł.
A przecież Pan zmartwychwstał w triumfie prześwietnym; padły w proch przed Nim niewiary, szyderstwa i złości wszelakie. On zasię i wierni Jego — zwycięstwo odnieśli chwalebne. Kiedyś u grobu Polski stało trzech oprawców na straży; dziś stoi ich dwóch, którzy gnębią i mszczą się nad chwilowo zwyciężonymi. Dziś smutek w sercach naszych tam i tu. Precz jednak ze zwątpieniem! Precz z rozpaczą! Rozpacz to słabość — to małość duszy! My wierzmy — ufajmy — i pracujmy cicho, nieustannie, wytrwale. Choć czoła się pocą, choć dłonie pękają, choć serca się krwawią, choć dusze boleją, pracujmy, módlmy się i śpiewajmy: "wesoły nam jutro dzień nastanie!" Przyszłość ogromna, wolna i spokojna przed nami!
Fundament w postawie narodu
Mam osobiste powody, aby nawoływać do wierzenia w lepszą i szczęśliwsza przyszłość. Powody te mają fundament w bohaterskiej, nieugiętej postawie narodu na ziemiach zajętych przez najeźdźców.
Oto obrazek ze Lwowa. Na rozkaz komisarza bolszewickiego, w katedrze lwowskiej zebrała się gromada wybitniejszych mieszkańców na wysłuchanie odezwy czy ukazu czerwonego lidera. Wspaniała katedra już dziś inaczej wygląda jak w ubiegłym roku! Świątynia zamieniona na halę publiczną. Tam, gdzie kiedyś stał krzyż, teraz stoi sztandar czerwony z sierpem i młotem. Na ścianach, gdzie wisiały stacje drogi krzyżowej dziś widnieją podobizny przewodników bezbożnego ruchu, który Bogu walkę wypowiedział i ludzi uzwierzęcił! Tu, gdzie kiedyś rozbrzmiewała nauka Chrystusa i głoszono słowo Boże, teraz głoszone są zasady Judaszów ludzkości i hasła niskie i podłe, skierowane przeciw Chrystusowi i religii! Zgromadzeni oczekują z niepokojem i trwogą. Tu i tam słyszy się łkanie i płacz. Na ambonie ukazuje się postać komisarza. Twarz obrośnięta, usta grube, chytrze wykrzywione, otwierają się i rzucają ostry rozkaz: "wszyscy, którzy wzbraniają się udzielić pomocy agentom bolszewickim w ich rewizjach, którzy niszczą ulotki propagandowe komunistyczne albo portrety Stalina, którzy nie mają takich ulotek w swoim posiadaniu, którzy uczęszczają do kościoła, którzy utrzymują, że obecny rząd nie jest tak dobry jak poprzedni, ci wszyscy będą skazani na śmierć!"
W czasie czytania tego dekretu, twarze pobladły, nie tyle ze strachu i przerażenia, jak raczej z oburzenia. Ludzie wysłuchali, lecz nie poddają się rozkazom. Gromadzą się nie tylko w domach ale nawet w stodołach, na wspólne nabożeństwa. Mimo, że za zdenuncjowanie księdza katolickiego, szpiegowi obiecane jest wysokie wynagrodzenie, jeszcze dotychczas nie znalazł się ani jeden zdrajca wśród Polaków! Komisarze bolszewiccy zakazali wykłady katechizmu, powyrzucali krzyże ze szkół. Dwa razy tygodniowo regularnie dzieciom wyświetlane są filmy bezbożnicze i bluźniercze, wyszydzające Boga i wiarę! Lecz i dzieci stawiają zdumiewający opór! — Przypisać to można tym największym dziś na świecie bohaterkom - matkom polskim, które narażając nie tylko swe życie, ale i życia własnych dzieci, uczą je, aby mężnie stawały w obronie Boga i wiary. Młodzież lwowska, która musowo bywa zgromadzana na słuchanie plugawej propagandy kacapskiej, przerywa publiczne przemówienia wysłanników moskiewskich śpiewami: "My chcemy Boga!" "Jeszcze Polska nie zginęła" i "Nie rzucim ziemi!"
Nie porzucą Boga
Oczywiście ludność cała, nie tylko starsi, lecz młodzież i dzieci nie porzucą ani Boga, ani wiary, ani ziemi. To co dzieje się w obrębie Lwowa, powtarza się w każdym zakątku ziem okupowanych! Jaki jest powód, gdzie znajdziemy wytłumaczenie tego dziwnie bohaterskiego objawu? Jest tylko jeden możebny powód, jedno rzeczywiste tłumaczenie, mianowicie: mimo chwilowego i pozornego triumfu hufców bezbożnych mongołów i pogańskich krzyżaków, ludność podbita, ciemiężona i zniewolona, usilnie i serdecznie wierzy w Krzyż i w naukę Chrystusa. Wierzy, że krwawa droga krzyżowa nie kończy się Golgotą, ale — świetną, zwycięską i chwalebną Wielkanocą! Czy my tu będziemy małodusznymi karłami, tu w tym najwolniejszym kraju na świecie, wśród swoich, pod własnym dachem, kiedy tam, wśród zimna i głodu, rozrzuceni wśród obcych, bez pewności zobaczenia jutra, na ziemiach łzami zroszonych, krwią ochrzconych wyrastają Goliaty pełne wiary i nadziei? Czy nie ma już nikogo, nie ma żadnej siły, która może i jest zdolna powstrzymać nawałę sił materialnych, które oczekują rozkazu dwóch antychrystów naszych czasów, aby zalać i zatopić nie jeden, nie kilka narodów, lecz świat cały?
Jest ktoś silniejszy nad mocarze świata, mądrzejszy nad uczonych i przebiegłych filozofów, dyplomatów i polityków kierujących losami narodów! A kto to? Co za jeden może powstrzymać potop łez i krwi ludzkich? Nikt inny, jak "Ten, którego pamiętna uroczystość dziś świat obchodzi. Ten powstrzyma, który z miłości dla ludzkości dał się umęczyć. Który głosił miłość, gdy namiętności i nienawiści fala, z rykiem wściekłym dosięga ludzkich głów. Który zamknięty w grobie, odpalił kamień grobu. I z martwych do żywych powstał. Powstrzyma! I świat po wiekach błądzenia po manowcach, zawróci na właściwą drogę.
Bo Chrystus jest Prawdą i Dobrem — a te w końcu zwyciężyć muszą! Bo nie po to na świat przyszedł, aby świat w zdziczeniu i obłąkaniu żywot swój zakończył. Więc nie rozpaczajmy, gdy widzimy triumf złego dokoła, nie wątpmy gdy zasady szczytne, depczą głosiciele wytępienia, nie upadajmy na duchu, gdy szakali gromada, pragnie przemienić ludzi w stado szakali. Wierzmy jak pisał i radził Krasicki: "Wśród światów zawiei, w nadzieję, przeciw samej-że nadziei!" Wierzmy, i niechaj rozpogodzą się nasze czoła, niech uniosą się ku górze nasze serca! Jak On zmartwych powstał, tak zmartwychwstanie prędzej lub później wszystko, co w Nim ma swój początek i koniec. I prawda i dobro i sprawiedliwość i miłość, która zjednoczy z sobą wszystkich. I odzwierzędwszy wszystkich — uczłowieczy wszystkich! Struna bezprawia, przeciągnieta — pęknąć musi! Przepełniona czara nieludzkości — wyleje poza swoje brzegi nadmiar gorzkich wód! Dzień pogodny i jasny — obejmie ponownie spadek po ciemnej nocy. A nad wprowadzonym na proste drogi obłąkanym światem dźwieczyć będą już wiecznie słowa Zmartwychwstałego dla nauki i pociechy tego świata: "Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem pocieszeni będą. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem ich jest królestwo niebieskie!"
Dodam jeszcze: W dzisiejszym chaosie światowym, załamie się niejedna dusza, skamienieje niejedno serce, zboczy niejeden umysł, skarłowacieje niejeden człowiek! Ale tylko ten i taki, który straci wiarę w Boga! Ten i taki nie widzi i widzieć nie może żadnego wyjścia z kółka błędnego dzisiejszych zamieszań i mętów! Głęboko wierzący jest zabezpieczony i śpiewać będzie: "weselszy dzień nam jutro nastanie!"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz