Ojciec O. Figasa, Jakub Figas, syn Michała i Magdaleny Figas urodził się w Kruchowie koło Mogilna, w Polsce, 11 lipca 1852 roku, w czasie gdy ta polska wieś była pod panowaniem Prus. W wieku dwudziestu dwóch lat służył jako gwardzista w 6-tej Brygadzie Piechoty armii pruskiej. Polityka Bismarcka, Kulturkampf prowadziła do wysiedlania Polaków z ich terenów. Młody polski oficer nie był wyjątkiem. Jakub Figas często wspominał historię, kiedy to uderzył pruskiego oficera za to, że nazwał go „polską świnią”. Ponoć to tak zdenerwowało Polaka, że postanowił odejść z wojska. Według rekordu pruskiego, został on zwolniony z armii pruskiej 15 lipca 1875 roku. Wkrótce znalazł się w grupie Polaków emigrujących do Stanów Zjednoczonych. W dniu 23 lutego 1880 roku otrzymał dokumenty pozwalające mu na wyjazd statkiem za ocean. Do Stanów Zjednoczonych przypłynął 24 marca 1880 roku i udał się w region kopalni węgla w McClure, w stanie Pensylwania. To małe miasteczko zamieszkałe przez około 20 rodzin, głównie polskiego i słowackiego pochodzenia, wkrótce połączyło się z Everson. To tam 3 czerwca 1884 roku Jakub ożenił się z polską emigrantką z Gniezna, Marianną Szymańską. Ich pierwsze dziecko Teofila urodziła się 16 kwietnia 1885 roku i żyło tylko do 18 maja 1886 roku. Michał, znany później w życiu zakonnym jako O. Justyn, urodził się 24 czerwca 1886 roku. Chłopiec został ochrzczony przez księdza J. Lemberga w kościele Św. Jana Chrzciciela w Scottsdale, w stanie Pensylwania. Po Michale urodzili się kolejno: Wiktoria 5 stycznia 1888, Stefan 18 listopada 1889, Andrzej 13 października 1891. Dwa kolejne porody zakończyły się tragedią. Dzieci urodziły się martwe. Ósme dziecko, Józef, urodziło się 16 lutego 1896 i przeżyło tylko rok. Pięć tygodni po urodzeniu Józefa zmarła matka Marianna Szymańska Figas. Jakub był bardzo oddanym ojcem, a kłopoty z jakimi przyszło mu się zmierzyć sprawiły, że stał się silniejszym człowiekiem. Został on legalnie obywatelem Stanów Zjednoczonych 13 marca 1890 roku, w Uniontown, w stanie Pensylwania. Dążył do tego, by mocno stanąć na nogach w nowym kraju. Dnia 22 kwietnia 1891 roku rodzina musiała opuścić swoje mieszkanie, które należało do Spółki McClure Coke.
Nieustraszony Jakub Figas zwrócił się z prośbą do ks. Proboszcza parafii Św. Józefa w Scottsdale, Ks. A. W. Szmigiela, i wydał zaświadczenie:
Jakub często był zależny od pomocy Kościoła, a jego wiara wystawiona została na próbę, gdy syn Michał w wieku siedmiu lat zachorował na Heine-Medina. Ojciec w swojej modlitwie obiecał Bogu, że zachęci syna do kapłaństwa, jeżeli zostanie uzdrowiony. Michał wkrótce odzyskał zdrowie i żaden z nich nie zapomniał o danej obietnicy.
Po śmierci żony Marianny, Jakub martwił się o przyszłość swoich dzieci. Żalił się do swojego brata w napisanym do niego liście:
Na wstępie mojego listu chciałem cię powiadomić o smutnej sytuacji w naszej rodzinie. Śmierć zawitała do naszego domu. Moja żona umarła i zostawiła mnie samego z piątką dzieci. Najstarszy chłopiec ma dziewięć i pół roku, dziewczynka ma osiem lat, dwóch chłopców mają 6 i 4 lata, i maleństwo ma 5 miesięcy. Żona zachorowała 16 lutego po urodzeniu dziecka, wkrótce stan jej poprawił się nieco, ale po 5 tygodniach poczuła się bardzo źle i po czterech dniach umarła. Leczyło ją wielu lekarzy, robiłem to co mi powiedzieli, ale nic nie pomogło. Umarła w niedzielę o szóstej rano. Msza iw. i pogrzeb był w poniedziałek. Niech Bóg ją zabierze do nieba. Zostawiła nas pogrążonych w wielkim smutku.
W tym wielkim smutku chciałem się ciebie poradzić. Trójka najmłodszych dzieci jest pod opieką matki Marianny. Dwójka, które chodzą do szkoły są ze mną. Ponieważ ja muszę chodzić do pracy, to dzieci śpią u pani Nikiel. To ona przygotowuje ich do szkoły. Nie mogę stracić mojej pracy, gdyż znaleźć nową będzie ciężko. Ponadto pracuję w domu, gotuję, piorę, sprzątam. Pomoc zaufanej kobiety przydałaby się w domu. Jeżeli znasz kogoś takiego, daj mi znać jak najszybciej. Będzie miała u nas dobrze do końca życia. Będę bardzo wdzięczny za jej pomoc. Nie chcę się ponownie żenić. Martwię się bardzo o dzieci; chciałbym aby najstarsze dzieci były ze mną w domu. Maleństwo zostałoby z babcią. Napiszę wkrótce więcej. Zostań z Bogiem.
Zasmucony ojciec nie otrzymał pomocy od swojego brata, więc zwrócił się do księdza w Pittsburgu. Dnia 29 czerwca, 1896 roku w swoim liście prosił, aby ksiądz pomógł mu znaleźć kobietę do pomocy przy dzieciach:
Niech Będzie pochwalony Jezus Chrystus! W wielkim cierpieniu zwracam się do proboszcza o pomoc. 22 marca umarła moja żona, zostałem z czwórką małych dzieci. Jestem w trudnej sytuacji. Mam dobrą pracę, aczkolwiek nie mam nikogo, kto mógłby się zaopiekować moją dwójką najmłodszych dzieci, kiedy idę do pracy. Często kiedy wracam do domu znajduję je płaczące z głodu. One potrzebują właściwej opieki. Posiadam w spadku $2000 dolarów i pracę. Pracuję tu już od 11 lat i nie muszę się martwić, że ją stracę. Byłoby dobrze, żeby ktoś mógł się zająć dziećmi i pracą domową.
Z całego serca zwracam się do księdza o pomoc. Jeżeli ksiądz zna porządną kobietę w wieku 35-45 lat, która mogłaby mnie poślubić i zostać matką dla moich dzieci, to wyślę jej pieniądze na podróż. Obiecuję, że zapewnię jej dobre życie. Jestem pewien, że będzie za to wdzięczna aż do końca życia. Ja również. Tutaj jest wiele kobiet w wieku 24- 26 z którymi mógłbym się ożenić, ale się obawiam, gdyż mam już 43 łata. Martwię się o moje dzieci.
Jakub Figas później ożenił się z młodą wdową, Petronelą Bystran, matką małej dziewczynki o imieniu Celia. Z tego małżeństwa urodziło się jeszcze pięcioro dzieci: John, Pearl, Stanley, Walter i Frances.
Ponieważ Michał był najstarszym dzieckiem więc znaczna ilość obowiązków przy pomocy ojcu w domu spoczywała na jego chłopięcych barkach. Został wysłany do szkoły przy polskim kościele parafialnym. Był bardzo dobrym uczniem i uwielbiał czytać. Nawyk ten pozostał mu do końca życia. Stale czytał książki pożyczane ze szkoły. Jeden z jego szkolnych kolegów mówił:
Zasadniczą zaletą O. Justyna była jego pasja do czytania. Mieliśmy małą bibliotekę w szkole parafialnej, która posiadała książki znanych polskich autorów. Większość książek napisana była w języku polskim.
Ulubionymi autorami Michała byli Adam Mickiewicz i Henryk Sienkiewicz. Ich twórczość miała wpływ na jego głębokie poczucie wierności wobec polskiego pochodzenia. Piękny styl literatury pozwolił mu na doskonalenie i szlifowanie języka polskiego. Stał się dumny z pochodzenia swoich przodków. Ojciec utwierdził go w tym przekonaniu poprzez swoje opowieści o ciężkim życiu Polaków i sytuacji politycznej w XIX wieku.
Jednocześnie, będąc dumnym z amerykańskiego pochodzenia, uwielbiał czytać utwory sławnego Marka Twain’a. Dzięki opowiadaniom o Tomku Sawyer i Huckelberry Finn mógł przenieść się w ciekawszy świat i uciec od ciężkich realiów życia w McClure. Jego kolega wspominał:
Przypominam sobie kiedy obaj poszliśmy na polowanie wzdłuż górskiego pasma Blue Ridge. Michał zabrał jakąś starą strzelbę, a ja psa. To on zasugerował, że będzie Huckiem Finn, a ja Tomkiem Sawyer, a zanieczyszczony siarką potok będzie rzeką Mississippi. Chociaż upolowaliśmy tylko wiewiórkę to doskonale się bawiliśmy.
Michał poświęcał większość swojego czasu na edukację, ale również chodził z ojcem do pracy w kopalni, aby finansowo pomóc rodzinie. Już będąc franciszkaninem tak to komentował:
Byliśmy biedni, jednak w domu panowała zawsze miła atmosfera. Mój tata rządził w domu, był surowy, ale też sprawiedliwy. Jako dziecko dostałem dobre wychowanie, ojciec był dla mnie wzorem. Nigdy nie używał siły, ale nie tolerował zniewagi. (Mam na myśli moment, gdy uderzył pruskiego oficera). Uważał, że przede wszystkim trzeba szanować siebie samego, aby móc mieć szacunek dla innych.
Michał odziedziczył te cechy po ojcu, jak wspomina ten sam przyjaciel z dzieciństwa:
Michał spierał się do momentu, aż jego racje przeważyły. Był najbardziej upartym chłopcem jakiego znałem. Jednocześnie był bardzo uczciwy. Zawsze walczył o swoje.
Ta postawa, ukształtowana przez środowisko, w którym wyrósł towarzyszyła mu przez całe życie. Często wspominał o niesprawiedliwym traktowaniu swojego ojca i innych rodzin z okręgu w McClure. Zawsze interesował się losem robotników. W audycjach radiowych często zabierał głos w obronie robotnika i jego rodziny.
Michał nigdy nie zapomniał obietnicy ojca, jaką ten złożył gdy Michał był chory na Heine-Medina. Pierwsze jego kroki w kierunku kapłaństwa zostały postawione, gdy miał 14 lat. Poznał wtedy O. Benedykta Langa, OFM Conv., członka Prowincji Niepokalanego Poczęcia, Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych, który przybył z Pittsburga do Everson, aby głosić rekolekcje dla Polaków w języku polskim. Michał został wybrany, aby jako ministrant służyć do Mszy świętej. Wtedy wspomniał księdzu o swoich planach kapłańskich, po czym rekolekcjonista doradził mu, aby skontaktował się z rektorem niższego seminarium zakonnego w Trenton, w stanie New Jersey. Michał pojechał do szkoły późnym latem 1901 roku i został przyjęty przez rektora O. Dominika Reuter’a, OFM Conv., który później został generalnym przełożonym Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych.
Niższe seminarium duchowne przygotowało Michała do przyszłych studiów. Powoli zaczęły spełniać się marzenia jego ojca. Strach młodego chłopca przed nowym życiem szybko minął, ale w jednym ze swoich listów do rodziny pisał o swoich młodzieńczych troskach:
W ostatnim moim liście nie wspomniałem szkoły wyższej. Jest ich tutaj dwadzieścia osiem. Mam wszystkie potrzebne książki i nauka idzie mi bardzo dobrze, ale tęsknię za domem. Idziemy spać około godziny dziewiątej wieczorem i budzimy się między piątą a szóstą rano. Na śniadanie mamy zwykle kawę i chleb, na obiad zupę i dużo wody, a na kolację znowu wodę i chleb. Tęsknię bardzo za domem, bo tam mogę pić kawę z mlekiem. Pytałem księdza, czy moglibyśmy dostać o godzinie czwartej po południu krakersy, ale nam odmówił. Pewnego razu po obiedzie, który jest o szóstej wieczorem pojechaliśmy miejscu, ale nie wolno nam było żadnych zabrać ze sobą. O. Ignacy przyszedł z paskiem i kazał opróżnić kieszenie, w których schowaliśmy jabłka. Było to zabawne. Chciałbym prosić o małą paczkę. Potrzebuję kilka rzeczy do ubrania, garnitur za trzy i pół dolara, trzy pary spodni, dwie czarne koszule (mogą być w innym kolorze, aby nie były białe), kilka par bielizny osobistej, kapelusz, moje palto, kilka par pończoch, parę butów do kościoła, płaszcz, który nosiłem do szkoły, kilka białych guzików do koszul oraz czarne i białe nici do szycia. Także kilka zeszytów do pisania. Na spód proszę włożyć około dwa i pół kilo pięciocentowych ciasteczek. Wcale nie żartuję. Proszę mi to również przysłać. Rano dostajemy tylko trzy małe kawałki chleba i jesteśmy głodni. Proszę owinąć paczkę sznurem i zaadresować na ten sam adres co listy. Proszę mi wybaczyć, jeżeli napisałem coś źle. Idę teraz na lekcję niemieckiego. Przesyłam wszystkim moc pozdrowień. Proszę o paczkę jak najszybciej, gdyż wszystkie rzeczy, o które proszę są mi bardzo potrzebne.
Nauka w seminarium przychodziła Michałowi z dużą łatwością. Wykazywał szczególne zdolności językowe. Lubił uczyć się języków obcych. Przyzwyczaił się do szkolnej dyscypliny, a wakacje spędzał z rodziną. Po czterech latach nauki wystąpił z prośbą do Franciszkanów o wstąpienie do nowicjatu i został przyjęty przez przełożonego Prowincji Niepokalanego Poczęcia. Opiekował się nim O. Franciszek Neubauer, OFM Conv., nauczyciel surowy, ale wyrozumiały dla nowicjuszy. Michał otrzymał czarny franciszkanki habit i przyjął imię zakonne Justyn Maria. Wielka pracowitość i życie według złożonych trzech ślubów, ubóstwa, czystości i posłuszeństwa stały się częścią jego życia. Wszystkie te cechy były mu wpajane wcześniej przez jego ojca. Czystość była ofiarą, której podporządkował się z radością. Warto podkreślić, że młody zakonnik zawsze skłonny był zaakceptować zasady i reguły franciszkańskiego zakonu. Jego nauczyciel zawsze namawiał wszystkich do wstrzemięźliwości, wierności i cnoty, czego br. Justyn przestrzegał przez codzienne modlitwy i czytanie Biblii. Nigdy nie zaniedbywał swoich obowiązków.
15 sierpnia 1904 roku br. Justyn złożył pierwsze śluby zakonne w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, w Syracuse, w stanie Nowy Jork. Wraz z nim byli trzej bracia zakonni: Bonawenty Santor, Herman Figlewski i Stanisław Jasiński, którzy później wstąpili do Prowincji Św. Antoniego z Padwy. Trzy lata później wszyscy złożyli uroczyste śluby. Po ślubowaniu, zakonnik Justyn powrócił do Trenton i kontynuował studia pod opieką Franciszkanów Konwentualnych: O. Ferdynanda Mayer’a oraz O. Grzegorza Deheurmann’a.
Wraz z rozwojem Franciszkańskiego Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych w Stanach Zjednoczonych, O. Dominik Reuter, generał - główny przełożony zakonu, otrzymał z Kongregacji Nauki Wiary wytyczne (No. 65159) dotyczące rozkrzewienia wiary w nowej Prowincji. Członkowie Definitorium Prowincji Niepokalanego Poczęcia NMP jednomyślnie zadecydowali, że dnia 22 sierpnia 1904 roku powstaje nowa Prowincja pod patronatem Św. Antoniego z Padwy. Wszyscy księża i bracia polskiego pochodzenia mogą oddzielić się od macierzystej Prowincji i wstąpić do nowej.
Sformułowane dokumenty zostały przedstawione Stolicy Apostolskiej a nowe zasady zostały oficjalnie ogłoszone przez przełożonego O. Ludwika Miller’a, OFM Conv. 8 listopada 1905 roku. Justyn był wśród dwudziestu franciszkanów, którzy zadeklarowali się przyłączyć do nowej prowincji pod opieką O. Jacka Fudzińskiego OFM Conv. 25 września 1906 roku O. Jacek został oficjalnie nominowany przełożonym nowej prowincji.
W roku 1907 Justyn został wybrany jako jeden z kilku braci i skierowany na studia teologiczne do Seraphicum, Międzynarodowego Kolegium Franciszkańskiego w Rzymie. Przed wyjazdem do Europy spędził krótki czas w klasztorze Św. Wojciecha, w Elmhurst, w stanie Nowy Jork, gdzie O. Antoni Romański OFM Conv. był przełożonym. Gdy dotarł do „Wiecznego Miasta” z wielką starannością kontynuował naukę, tak jak zwykle. Szybko nauczył się języka włoskiego i był znany z tego, że był dobrym uczniem.
W liście z 27 września 1909 roku, pisał do rodziny:
Byłem wczoraj na prywatnej audiencji u Ojca Świętego. Biskup mnie zabrał ze sobą. Rozmawialiśmy tylko przez pięć minut. Pytał się o was. Poprosiłem go o specjalne błogosławieństwo dla moich rodziców i krewnych. Ojciec Święty udzielił nam swojego błogosławieństwa.
Jak już wcześniej pisałem, Jego Eminencja kardynał ks. Piętro Respighi mianował mnie na diakona. Prawdopodobnie zostanę wyświęcony na kapłana w przyszłym roku i będę mógł wrócić do domu przed listopadem.
Dnia 17 lipca, 1910 roku brat Justyn otrzymał święcenia kapłańskie z rąk Jego Eminencji kardynała ks. Rafaela Merry del Val, w Bazylice Św. Agnieszki w Rzymie. Po czym odprawił swoją pierwszą Mszę świętą prymicyjną w Bazylice Św. Franciszka w Asyżu. Rodzina dołączyła się duchowo poprzez modlitwę w kościele w Scottsdale, w stanie Pensylwania.
Ojciec Justyn pozostał we Włoszech przez kolejny rok, aby ukończyć studia teologiczne. 15 czerwca 1911 roku Międzynarodowe Kolegium Serafickie Św. Bonawentury przyznało mu tytuł doktora teologii.
W: O. Klemens Jarnot, Życie i dokonania Przewielebnego O. Justyna M. Figasa, Athol Springs 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz