Kariera młodego księdza rozwijała się dzięki jego zdolnościom
przywódczym oraz wytrwałości w pracy i ciągłej upartości. Te jego cechy
charakteru były znane w Prowincji. Kariera O. Justyna rozwijała się pod wpływem
O. Jacka, który miał wielki szacunek do wszystkiego co polskie i
franciszkańskie. O. Justyn starał się naśladować swojego Prowincjała.
W czasie gdy Ojciec Justyn był związany z bazyliką Św.
Józefata w Milwaukee, cieszył się wielką popularnością wśród wiernych, co
zwróciło uwagę O. Jacka. Został doceniony i w sierpniu 1914 roku wybrano go na
sekretarza Prowincji. Objął urząd Asystenta Prowincjalnego. Urząd ten, jak
również posługę wikarego w kościele Bożego Ciała w Buffalo pełnił do 1920 roku.
Osiągnięcia O. Justyna zostały docenione w Rzymie.
Zaproponowano mu objęcie stanowiska Sekretarza Generalnego całego Zakonu. O.
Justyn razem ze swoim O. Prowincjałem doszli do wniosku, że będzie on bardziej
potrzebny we własnej Prowincji. Dlatego też nominacji tej nie przyjął.
O. Justyn przez wiele lat był związany pracą z O. Jackiem.
Często podróżował z nim do klasztorów i współpracował z nim w Prowincji Św.
Antoniego z siedzibą w Buffalo, w stanie Nowy Jork. O. Jacek miał wielki wpływ
na kształtowanie postawy i formowanie osobowości O. Justyna. O. Jacek był
stanowczym człowiekiem. Przez piętnaście lat był apostolskim spowiednikiem i
zarządcą czyli rektorem bazyliki Św. Piotra w Rzymie. Z wielkim szacunkiem
doceniono jego posługę. Dlatego został wybrany Prowincjałem Prowincji
Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Całkowicie poświęcił się
Kościołowi i Zakonowi. Szacunek jakim otaczano O. Jacka bardzo imponował O.
Justynowi.
Młody O. Justyn nigdy nie narzekał na nadmiar pracy. Był
asystentem O. Prowincjała i wikariuszem, chętnie współpracował też z młodzieżą.
Oto jak o tym wspomina jego współpracownik:
Pamiętam, że O. Justyn był bardzo dobrym człowiekiem. Nosił
czasami bardzo długą pelerynę, pod którą lubiły się chować małe dzieci ze
szkoły Bożego Ciała. Zawsze był otoczony gromadką dzieci i spędzał dużo czasu w
szkole. Kiedy miał imieniny, przynosił dzieciom słodycze. Dzień ten był wielkim
świętem w parafii. Wieczorami często rozmawiał z chłopcami, wszyscy go
uwielbiali. Zawsze był podziwiany za ogromną pracę jaką wykonywał i za
niesłabnącą energię w służeniu ludowi Bożemu. Kiedy dziewczęta myły podłogę w parafii,
on pracował razem z nimi i przynosił wiadra z wodą.
Często
głosił kazania na Mszach św., był spowiednikiem, zawsze był gotowy żeby pomagać
biednym i zachęcał młodzież do edukacji. Prowadził zajęcia sportowe dla
młodzieży, organizował przeróżne imprezy i pikniki. Na zdjęciu z „Buffalo
Times" pozuje razem z chłopcami ze szkoły. Zdjęcie zostało wykonane w
przerwie malowania szkoły. Inne zdjęcie w tej gazecie przedstawia grupę
chłopców przygotowujących się do wyjazdu do Detorit, w stanie Michigan na zawody
piłkarskie.
W
roku 1921 O. Jacek zrezygnował ze swojej piątej kadencji, ze względu na słaby
stan zdrowia, na rzecz O. Eustachego Bartosiewicza, OFM Conv. Jego asystentem
został O. Venantius Szulc. O. Bartosiewicz przekazał władzę w 1923 roku O.
Dominikowi Travani, OFM Conv. Kolejnym Prowincjałem został O. Justyn, który
wybrał na swojego asystenta O. Cyryla Kitę. Dzięki tej funkcji otworzyły się
nowe perspektywy dla niego. Stał się liderem doskonale znającym tradycje
Kościoła i Zakonu. Jego siedzibą stał się klasztor Św. Antoniego przy ulicy 199
Clark w Buffalo, w stanie Nowy Jork. Miasto i okolice były wielkim skupiskiem
Polonii amerykańskiej.
Wcześniej
praca O. Justyna była skoncentrowana głównie w Buffalo, ale od kiedy został
Prowincjałem, podróżował do wielu miejsc w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. O.
Justyn pragnął zrealizować plany O. Jacka i wybudować szkoły dla młodzieży
polsko-amerykańskiej. W 1914 rozpoczął negocjację w sprawie budowy seminarium
duchownego w Massachusetts. W 1916 roku wykupiono ziemię z majątku państwa
Pierca w Athol Springs, w stanie Nowy Jork, pod budowę nowego liceum. Według
notatek sióstr Franciszkanek, O. Jacek pragnął wybudować szpital franciszkański
w 1917 roku. Szpital powstał wiele lat później, już pod przewodnictwem O.
Justyna.
14
maja 1925 roku w Poznaniu zmarł O. Jacek. Na O. Justyna spadło bardzo dużo
obowiązków. Wkrótce rozwój prowincji przewyższył oczekiwania nawet najbardziej
optymistycznych zakonników.
Według
doktryny O. Jacka, każdy lider powinien się otaczać ludźmi, którzy będą
przekonani tak jak on, że praca musi być doprowadzona do końca. O. Jacek
zaszczepił w O. Justynie pracowitość, do której namawiał miliony amerykańskiej
Polonii.
W
1924 roku rozpoczęła się realizacja planów O. Justyna. Pierwszym była budowa
liceum dla polsko-amerykańkich chłopców. List otrzymany od Biskupa W. Turner’a
z Buffalo popierał propozycję i zezwalał na zbieranie funduszy pod budowę
szkoły w Athol Springs, w stanie Nowy Jork.
O.
Justyn w swoich przemowach apelował do polsko- amerykańskich przywódców o
pomoc. Najważniejszym krokiem było zgromadzenie profesjonalistów i
przedsiębiorców ze wschodniej części Buffalo.
Wieczorem,
28 grudnia 1924 roku utworzono stowarzyszenie pod nazwą „Drajwerzy”, składające
się z osiemnastu członków, pod przewodnictwem Dr. Stefana Graczyka. Doktor ten
współpracował z O. Justynem przez całe jego życie. O. Justyn prosił
stowarzyszenie, aby zebrać sto tysięcy dolarów na budowę nowej szkoły. Do
realizacji tego przekonał również parafian kościoła Bożego Ciała. W ciągu
pierwszego tygodnia zebrano czternaście tysięcy dolarów, a w niedzielę 11
stycznia 1925 roku franciszkanie zebrali w kilku polskich parafiach jeszcze
ponad czterdzieści tysięcy dolarów.
12
lipca 1925 roku zaczęto budowę liceum Św. Franciszka. 7 września 1925 roku, w
Święto Pracy poświęcono kamień węgielny pod budowę. Ukończony w 1927 roku
budynek został poświęcony przez prałata James’a H. Murphy, prawej ręki ks.
biskupa W. Turnera. Msza św. została odprawiona przez księdza prałata
Franciszka Kasprzyka, proboszcza kościoła Przemienienia Pańskiego w Buffalo, a
kazanie zostało wygłoszone przez księdza Aleksandra Pitassa, proboszcza
polskiej parafii Św. Stanisława, Biskupa i Męczennika w Buffalo. 9 września
1927 roku po Mszy świętej, w której uczestniczyło osiemdziesięciu dziewięciu
uczniów nastąpiło oficjalne otwarcie szkoły. Msza św. była odprawiona przez O.
Justyna, przy współudziale O. Anaclete Kaczmarka i O. Tomasza Wieprechta.
Jednak pierwszy budynek okazał się za mały. Potrzeby studentów były większe.
Dlatego w 1928 roku zostały dobudowane dwa dodatkowe skrzydła. Szkoła ta
funkcjonuje do dziś, jako jedyna męska szkoła katolicka w zachodniej części
stanu Nowy Jork. Od tego czasu ponad dwustu absolwentów tej szkoły wstąpiło do
zakonów, lub powiększyło grono księży diecezjalnych.
O.
Justyn zajął się ponowną rozbudową szkoły w 1950 roku. Tym razem powstała
przestronna sala gimnastyczna i kompleks sportowy, poświęcony przez Księdza
Józefa Burke. Trzecia poważna rozbudowa miała miejsce w 1958 roku. Powstał
wtedy oddział ku pamięci O. Justyna. Został poświęcony 4 października 1964
roku. Pieniądze na rozbudowę pochodziły ze składek słuchaczy radiowych „Godziny
Różańcowej”, prowadzonej wówczas przez O. Komeliana Dende, OFM Conv.
Drugim
marzeniem O. Jacka było stworzenie głównego seminarium duchownego w celu
kształcenia przyszłych księży. Działalność rozpoczęła się w 1914 roku, kiedy
uzyskano 470 akrów ziemi w Granby, w
stanie Massachusetts, dzięki hojności Ks. Charles’a E.
Crevier’a z kościoła Najświętszej Krwi Pana Jezusa w Holyoke, w stanie Massachusettes.
Negocjacje
rozpoczął przyjaciel ks. Crevier’a Kazimierz
Ćwikliński z kościoła Matki Bożej Bolesnej. Kamień węgielny został poświęcony 8
sierpnia 1926 roku, a w niedzielę 26 czerwca 1927 roku Biskup Thomas M. O'Leary ze Springfield, stan
Massachusetts, pobłogosławił wolny od długów budynek poświęcony O. Jackowi.
Kazanie wygłosił ks. prałat Antoni A. Cyran z Webster, stan Massachusetts.
Pierwsza grupa studentów filozofii i teologii przybyła 15 czerwca 1927 roku z Athol Springs, stan Nowy Jork i dostała się pod opiekę O. Giles’a Kaczmarka, pierwszego rektora i opiekuna uczelni. W 1958
roku wykupiono więcej ziemi i wtedy powstały nowe budynki z salami wykładowymi.
W 1965 roku zakończono budowę dużej biblioteki, a w 1970 nowej sali
gimnastycznej.
W
związku z narastającą liczbą nowych powołań kapłańskich, zapotrzebowanie na
nowe szkoły byfo wielkie. W 1928 roku dzięki staraniom O. Benedykta
Przemielewskiego, OFM Conv. i O. Alfonsa Figlewskiego OFM Conv., została zakupiona posiadłość Charles’a Carroll’a przy
ulicy Folly
Quarters w Ellicott City, w
stanie Maryland. 6 maja 1930 roku
został poświęcony przez Arcybiskupa Baltimore, ks. Michała Curley’a kamień węgielny pod nową budowę. O. Benedykt był odpowiedzialny
za główne projekty architektoniczne budynku, wybudowanego w czasie kryzysu.
Budynek poświęcony był w hołdzie O. Benedyktowi i O. Justynowi, którzy pomimo
dużego kryzysu zdołali zebrać fundusze na jego powstanie. Pierwsi uczniowie
zostali otoczeni opieką przez O. Alojzego Sobus’a, OFM
Conv.
Poza
budową liceum i dwóch seminariów O. Justyn zajmował się osobiście budową dwóch
obiektów klubowych dla młodzieży, koło kościoła Bożego Ciała, we wschodniej
części Buffalo. Żeński klub powstał przy ulicy Clark, a męski przy ulicy Sears.
Oprócz tego sławę wśród polonii amerykańskiej i kanadyjskiej O. Justynowi
przyniosły audycje radiowe. O. Justyn zorganizował również dwie siedziby dla
kapłanów prowadzących rekolekcje w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie - pierwsza
z siedzibą w Ellicott City, w stanie Maryland, druga z siedzibą w Hartland, w
stanie Wisconsin. W roku 1928 ukazało się pierwsze wydanie Kroniki
Serafickiej, franciszkańskiego magazynu dla wiernych. Pierwszym redaktorem był
O. Józef Kordas, OFM Conv.
W
1933 roku za namową ks. Arcybiskupa Samuefa Stritch’a z
Milwaukee powstała codzienna gazeta w języku polskim Nowiny Polskie.
O. Justyn przyjął za nią odpowiedzialność. Gdy gazeta ta była bliska
bankructwa, wtedy w celu ratowania pisma ks. Arcybiskup powołał O. Jerzego
Rozkwitalskiego na kierownika.
Ojciec
Justyn nie dożył czasu, żeby zobaczyć komunalny Szpital Św. Józefa w
Cheektowaga, w stanie Nowy Jork. Szpital był marzeniem O. Jacka. Pomysł budowy
powstał w roku 1947, kiedy duża ilość terenu została podarowana pod budowę. Dr
Stefan Graczyk tak to wspominał:
Musieliśmy zwolnić tępo naszej pracy w tym kierunku. Na
samym początku Jan Uliński, który miał duże doświadczenie organizacyjne został
mianowany menadżerem kampanii wyborczej Jana Pankowa, który kandydował w tym
czasie na majora miasta. Dlatego projekt został odsunięty na dalszy plan.
Starania
trwały przez następne siedem lat. W roku 1955 Izba przemysłowo-handlowa z
Cheektowaga, pod przewodnictwem Chester’a H. Peterson’a
zorganizowała zebranie, aby omówić projekt powstania szpitala. Pan Peterson został wybrany przewodniczącym, a później został członkiem
Rady Szpitala. 10 grudnia 1956 roku O. Anaclete Kaczmarek, OFM Conv. zwrócił
się o pomoc finansową do Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Św. Józefa. Matka
przełożona, Siostra Mary Leona, FSSJ jeszcze tego samego roku ofiarowała sumę
$170,000 na ten cel.
Budowę
szpitala rozpoczęto 22 maja 1957 roku, 40 lat po tym kiedy O. Jacek poddał propozycję
budowy obiektu. Szpital Św. Józefa został oficjalnie poświęcony przez Jego
Eminencją Ks. Józefa Burke, biskupa z Buffalo, dziesięć miesięcy po
śmierci O. Justyna. Dyrektorem szpitala został Chester Peterson, Siostra Mary Leona została mianowana przewodniczącą Zarządu
Szpitala, a Siostra Mary Celine objęła
stanowisko administratora szpitala. Dr Graczyk został szefem personelu
medycznego. Po ceremonii poświęcenia, Maria Świtalska, przewodnicząca
Stowarzyszenia Kobiet, podarowała czek $6,000, część z obiecanej sumy
$85,000.45 dolarów.
Przewodnicząca
Stowarzyszenia Kobiet, Katarzyna Sztunn tak pisała o osiągnięciach O. Justyna:
Powstanie szpitala było bardzo ważne dla niego. Myślę o
czasach, kiedy zachęcał kobiety do pracy, mówiąc że któregoś dnia zostaną one
docenione za ich poświęcenie. Głęboko w sercu przeszedł kilka rozczarowań, ale
z pokorą mówił, że gdyby nie zaangażowanie kobiet, szpital nie mógłby
funkcjonować. Nie zdawał sobie sprawy, że to on miał wielki wpływ na pracę
kobiet. Znałam ojca Justyna tylko kilka lat, ale go podziwiałam i respektowałam
za jego tolerancję, kiedy prace nad budową szpitala się opóźniały. Był
niezwykłym człowiekiem. Niech mu Bóg wynagrodzi za wszystko i za pracę przy
powstaniu placówki.
Ojciec
Justyn współpracował ze Zgromadzeniem Sióstr Franciszkanek Św. Józefa. Siostry
tć w tym czasie opiekowały się również Domem Starców Św. Antoniego w Hamburgu,
w stanie Nowy Jork.
Pełne
oddanie i stała troska o parafię i jej wiernych nie pozwoliły O. Justynowi
zaangażować się w pracę tak jakby tego chciał. Jego podstawowym celem była
edukacja. W trakcie swojej wczesnej działalności w Buffalo, osobiście uczył
młodzież w Parafii Bożego Ciała języka polskiego, podkreślając jak ważna jest
znajomość dwóch języków, aby zostać dobrymi, przyszłymi reprezentantami Polonii
w zakresie polityki, w dziedzinie medycyny i prawa.
O.
Justyn uwielbiał czytać, dlatego podarował znaczną ilość książek bibliotece
Seminarium Św. Jacka i Liceum Św. Franciszka. Od wczesnych lat dziecięcych
zaskakiwał znajomych ilością przeczytanej literatury. W latach 30-tych,
posiadał w swojej bibliotece zasobny księgozbiór liczący 3 tysiące pozycji.
Ponadto razem ze swoimi współpracownikami kolekcjonował czasopisma i wycinki z
gazet, które mogły być wykorzystane w przyszłej edukacji. Swoim uczniom mówił,
że w przyszłości muszą się dzielić wiedzą z innymi. Gdy pracował w radiu, O.
Justyn każdego roku był autorem trzydziestu jeden rękopisów. Wszystkie jego
pogadanki i listy osobiste były napisane własnoręcznie przez niego. Jego sekretarka
Maria F. Jung mówiła, że ciężko było odczytać jego pismo, które
charakteryzowało się długimi zdaniami. Dr Graczyk podarował O. Justynowi
dyktafon, ale on nigdy go nie używał.
W
latach 1931-1948 audycje O. Justyna były publikowane przez Nowiny Polskie,
codzienną gazetę z Milwaukee. Jego pierwsza większa praca pt. „Moje wrażenia z
Watykanu” (1930) została wydana przez religijny miesięcznik pod nazwą Kronika Seraficka. Ten
sam magazyn później opublikował następną pracę O. Justyna pt. „Na skrzydłach huraganu
do Kanału Panamskiego” (1935). Zawarł w niej wrażenia z podróży do Ameryki
Środkowej i Południowej, którą odbył z okazji 25-lecia kapłaństwa.
Praca
ta była sprawozdaniem z wizyt z tamtejszą Polonią i zawierała też wiele
fotografii, pokazujących biedę, która im towarzyszyła.
W 1936 r. w dwóch polsko-amerykańskich gazetach Dziennik dla Wszystkich z Buffalo, NY i Nowiny Polskie z Milwaukee, WI ukazała
się seria artykułów pod tytułem „Com widział i słyszał w Starym Kraju”.
Po
wybuchu drugiej wojny światowej, po hitlerowskiej napaści na Polskę, O. Justin
został wysłany do Rumunii wraz z Komisją amerykańską Czerwonego Krzyża, aby
zbadać sprawy dotyczące polskich uchodźców przebywających na Bałkanach. Podczas
sześciotygodniowej podróży odwiedził 22 obozy polskich uchodźców, gdzie
przebywało 40 tysięcy osób. Po powrocie powiedział, że żadne pióro ludzkie nie
jest w stanie opisać tego, co widział i przeżył. W 1940 r. napisał książkę,
której nadał tytuł: „Pustki w piekle”. Pierwszy tom opisuje podróż z wielką szczerością.
Na początku można przeczytać o problemach, jakie O. Justyn napotkał u
niemieckich i sowieckich urzędników w Waszyngtonie, DC. Nie uzyskał pozwolenia
na wyjazd do Polski. W tej sytuacji postanowił udać się wraz z Komisją
amerykańską do Włoch, a potem do Rumunii. Planował stamtąd przedostać się do
Polski, ale się nie udało. Tam przemawiał do tysięcy ludzi, którzy byli
naocznymi świadkami zbrodni hitlerowskiej i sowieckiej na Polakach.
Po
powrocie do Stanów Zjednoczonych, milionom słuchaczy O. Justyn przekazywał nie
tylko opis tragedii, którą napotkał, ale również z wielkim szacunkiem
podkreślał wdzięczność, jaką darzył Amerykę.
Dwie
osoby opisały swoje reakcje o powrocie O. Justyna z podróży. Dr Graczyk pisał:
Po powrocie z Rumunii, gdzie widział tragedię Polaków,
znacznie zmienił się styl jego posiłków. Nigdy nie jadł dużo, ale teraz nie
można księdza było nakłonić do jedzenia. Dlatego był zawsze bardzo szczupły.
Często zwracałem mu na to uwagę, ale on twierdził ‘wiem co robię ’. Któregoś
dnia powiedział: jakże mogę myśleć o jedzeniu, kiedy jest tyle głodujących
ludzi ’. Często się głodził.
Również
Maria Jung wspominała powrót O. Justyna:
Po powrocie z Rumunii O. Justyn posiwiał i bardzo się
postarzał. Trudno go było rozpoznać. Nigdy już nie był tym samym człowiekiem co
dawniej. Podróż ta wywarła na nim olbrzymie wrażenie.
W
drugą podróż udał się do Anglii, aby sprawdzić stan polskich, wojskowych
uchodźców. W swojej kolejnej książce pod tytułem „Bombowcem z Kanady do
Wielkiej Brytanii” (1943), przejmująco opisuje wysiłki Polaków i ich zmagania
razem z Aliantami w wyzwalaniu Europy spod okupacji niemieckiej.
Styl
literacki O. Justyna opisywał O. Gracjan Mróz, OFM Conv.:
Styl pisarski O. Justyna obfituje w metafory i sceny opisów
przyrody. Ksiądz był wielkim wielbicielem wszystkiego, co Bóg stworzył. Pisał
bardzo obrazowo i wymownie. Umiał energicznie połączyć serdeczną szczerość z
ujmującą prostotą, co uwielbiała Polonia.
Jakkolwiek
O. Justyn posiadał dużą łatwość w pisaniu, to bardziej był znany jako mówca.
Tysiące ludzi gromadziło się, aby go słuchać. Był często zapraszany do
amerykańskich i kanadyjskich kościołów, aby głosić kazania. Jego audycje
radiowe brzmiały w tonie umiarkowanym, natomiast kazania i wystąpienia były
zawsze pełne „ognia”. Nigdy jednak nie krzyczał w swoich przemowach. Styl jego
wypowiedzi był bezpośredni i prosty. Wyrażał się w sposób dynamiczny,
impulsywny, emocjonalny i czasem humorystyczny. Natomiast jego radiowe
wystąpienia były bardziej monotonne. Jego sukces jako kaznodziei polegał na
tym, że najpierw docierał do ludzkich serc, a potem do ich umysłów. Miał wielką
osobowość i posiadał niesłychaną charyzmę. Zdecydowana większość ludzi
twierdziła, że przemawiał „słowami Boga”. Miliony jego radiowych słuchaczy
pamiętało go jako nauczyciela zasad kościelnych, polskich tradycji,
amerykańskiej demokracji i moralności życia rodzinnego. Był człowiekiem bardzo
im bliskim.
Ojciec
Justyn wygłosił swoje wielce istotne kazania w Smith College w Northampton, w stanie Massachusetts, w Katedrze Św. Patryka w Nowym Jorku
i na Uniwersytecie Notre Dame. Ponadto mowy swoje
głosił w wielu parafiach na terenie Stanów Zjednoczonych i Kanady.
Jego najbardziej znane i najsłynniejsze kazanie
zostało wygłoszone w Katedrze Św. Patryka 3 maja 1939 roku, na prośbę polskiego
ambasadora w Washingtonie, w Stanach Zjednoczonych, hrabiego
Jerzego Potockiego. Kazanie zostało wygłoszone podczas Mszy świętej z okazji
otwarcia Wystawy Światowej poświęconej Polskiemu Pawilonowi z 1939 roku.
Dr
Graczyk wspominał:
Pojechałem razem z Ojcem do Nowego Jorku, aby uczestniczyć w
ceremonii. Przeczytałem tekst kazania, który był napisany jak zawsze odręcznie,
ale O. Justyn go nigdy nie użył. Zamiast tego wygłosił mowę z pamięci. To było
jego jedno z największych wystąpień jakie pamiętam.
Ojciec
Justyn wygłaszał swoje kazania w języku polskim i angielskim. W jednym z jego
kazań powiedział:
Chociaż Polska jest w strachu przed groźbą wojny z Niemcami,
znalazła sposób i środki aby uczestniczyć w Targach Światowych. Polski Pawilon przedstawił
kraj, który po 146 łatach niewoli powstał z prochów i jak ‘Feniks’ (mityczny
ptak będący symbolem nieśmiertelności i zmartwychwstania) szybuje wysoko. Na
obecnej wystawie Polska pokazana jest jako wskrzeszony duch, który z nieugiętym
zawzięciem, z Bożą pomocą, nigdy nie umrze. Jesteśmy dumni z ziemi naszych
praojców. Jesteśmy dumni z nowej, odrodzonej Polski.
Powyższy
tekst podkreśla zaangażowanie i filozofię O. Justyna oraz jego związek ze
sprawami polskimi. Do końca swoich dni żył w poczuciu wierności wobec polskiego
dziedzictwa.
O. Justyn często wspominał swoim słuchaczom o
problemach i krzywdach, które spotkały go jeszcze w dzieciństwie i młodości, w
zagłębiu węglowym, w Pensylwanii. Jego filozofią było to, że wszyscy ludzie
powinni być sobie równi. W tym duchu przemawiał do swoich słuchaczy, mówił, aby
byli dumni ze swojego pochodzenia, jednocześnie ganił kierowników za złe
traktowanie robotników. Mówił, że życie robotników powinno być godne i
szlachetne, że wszyscy ludzie bez względu na pochodzenie powinni pracować dla
wspólnego dobra. Równowaga jest niszczona przez egoizm, brak moralności,
przywłaszczanie i nieuczciwość. Z tego powodu powstają kłótnie, chaos i
wzajemne niezadowolenie. O. Justyn często powtarzał robotnikom, że chociaż mówi
się, że pałace bogatych zostały wybudowane kosztem ludzi ubogich, to
jednocześnie ostrzegał,
że mniej szczęścia w życiu nie powinno być powodem do społecznego przewrotu.
Powinno istnieć wzajemne zrozumienie i współpraca między-klasowa. Wszystko
powinno opierać się na Przykazaniach Bożych i społecznym nauczaniu Papieży i
ich Encyklikach. O. Justyn zachęcał do tworzenia związków, tak długo, jak one
będą opierać się na uczciwości, a problemy będą rozwiązywane pokojowo. O.
Justyn był przeciwny przemocy, jaka miała miejsce w latach 30-tych, np.
interweniował i pomagał w negocjacjach pomiędzy robotnikami i zarządcą trzech
fabryk jedwabiu Duffy Silk w Buffalo, w 1938 roku. W styczniu 1937 roku przewagą
głosów został wybrany komitet strajkowy do prowadzenia negocjacji z dyrekcją
firmy. Pracownicy mieliby otrzymywać 75 procent zysków firmy. Płace powinny być
zbliżone do zarobków innych robotników w okolicy. Pracownicy byli zadowoleni z
otrzymanej rekompensaty. Plan ten został przedstawiony przez Ks. Jana Boland’a,
dyrektora Krajowej Rady Warunków Pracy w Buffalo. Henry Winters zarzucał
firmie, że wspiera nielegalny związek i utrudnia wybór zarządu. Twierdzono, że
robotnicy powinni mieć prawo do wyboru swoich pośredników do negocjacji. O.
Justyn cieszył się, że pomimo wielu trudności, sprawa między robotnikami a
dyrekcją zakończyła się sukcesem, a robotnicy będą otrzymywać sprawiedliwą
zapłatę. Robotnicy, rewanżując się za okazaną pomoc, podarowali O. Justynowi
tablicę dziękczynną.
W: O. Klemens Jarnot, Życie i dokonania Przewielebnego O. Justyna M. Figasa, Athol Springs 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz