Ks. Prof. T. Zasępa - Ojciec Justyn (2)

2. Dzieciństwo, lata szkolne, studia

Ojciec Justyn Figas urodził się dnia 24 czerwca 1886 r. w McClure, Pennsylviania. Dziś miejscowość ta nosi nazwę Everson. Z początku XIX wieku była to mała osada górnicza, zamieszkiwana głównie przez emigrantów polskich i słowackich, utrzymujących swe liczne rodziny z pracy górniczej. Ojciec Justyn był drugim dzieckiem Jakuba i Marianny z rodziny Szczepańskich i najstarszym synem z jedenaściorga dzieci, które pozostały przy życiu. (Pierwsze dziecko, córka Teofila, ur. 16 kwietnia 1885 r. zmarło mając 1 rok.) Na chrzcie otrzymał on imię Michał. Ponieważ w miejscowości rodzinnej nie było kościoła, został on ochrzczony w Scottsdale, Pennsylvania, w kościele św. Jana. Szafarzem sakramentu chrztu był irlandzki kapłan ks. John Lemburg.

W czwartym roku życia Michał został dotknięty poważną chorobą - paraliżem dziecięcym. Według dostępnej literatury i zapisków znajdujących się w Archiwum Godziny Różańcowej, ojciec Michała, Jakub Figas, widząc jak w ciągu czterech kolejnych lat dziecko nie powraca do zdrowia, ofiarował je Matce Boskiej Częstochowskiej. Złożył jednocześnie przyrzeczenie, że jak dziecko wyzdrowieje, uczyni wszystko, aby Michał został kapłanem. W wieku 7 lat odzyskał on zdrowie, co rodzice i otoczenie uznali za nadzwyczajną ingerencję Boga, która dokonała się w życiu ich syna, przez pośrednictwo Matki Bożej Częstochowskiej. Świadomość tego faktu miała niezwykły wpływ na życie późniejszego Ojca Justyna. Żywił on wielkie nabożeństwo do Matki Bożej, a jej częstochowski obraz obecny był zawsze w jego celi zakonnej. Podczas podróży do Polski nigdy nie ominął Jasnej Góry, gdzie za każdym razem odprawiał Mszę św. w kaplicy cudownego obrazu.

Gdy Michał miał 10 lat, zmarła jego matka. Odtąd Michał, jako najstarszy z rodzeństwa, zajmował się uprawą małej działki przy domu, co zapewniało rodzinie podstawowe warzywa. Mając lat 11 rozpoczął pracę w kopalni węgla, gdzie pracował jego ojciec. Jednocześnie uczęszczał do szkoły parafialnej, znajdującej się w odległości około 5 km od domu. Już wtedy wykazywał nieprzeciętne zdolności i pilność w nauce. Rozczytywał się w literaturze amerykańskiej i polskiej. W swojej małej biblioteczce miał działa Adama Mickiewicza i Henryka Sienkiewicza. W późniejszych latach lubił także czytać Bolesława Prusa i Władysława Reymonta. (z rozmowy z Ojcem Kornelianem Dende). Poprzez literaturę Michał poznał dzieje Polski. Choć urodził się w Ameryce, duch jego do głębi przeniknięty był miłością do Polski. Od najwcześniejszych lat identyfikował się z tym wszystkim co piękne i wzniosłe w dziejach tego kraju.

W 14 roku życia - był to rok 1900 - Michał wstąpił do Gimnazjum św. Franciszka w Trenton, N.J., z zamiarem zostania kapłanem. Gimnazjum to należało do niemieckiej prowincji franciszkańskiej. Michał został przyjęty przez Ojca Dominika Reuter, późniejszego prokuratora i generała Zakonu Franciszkanów Konwentualnych. W tym czasie nie było jeszcze w Stanach Zjednoczonych prowincji polskiej.

Michał uczęszczał do Gimnazjum 4 lata. Święta Bożego Narodzenia i wakacje letnie spędzał w domu rodzinnym. Pracował wtedy wraz z ojcem w kopalni, aby uzyskać fundusze na opłacenie szkoły, na odzież i pomoc rodzinie.

Z czasu pobytu Michała w Gimnazjum św. Franciszka, zachował się jeden list pisany do rodziców. W liście tym Michał prosi o przesłanie mu rzeczy osobistych na zimę. Wylicza 2 koszule, bieliznę, kurtkę, czapkę, dwa szaliki, białe i czarne nici, igły i trochę słodyczy. Narzeka na słabe wyżywienie. Rano, jak pisze, chłopcy otrzymywali kubek kawy i kawałek chleba. W południe zupę i dużo zimnej wody do picia. Wieczorem trochę chleba i wody. Byli więc głodni. Michał pisze, z wrodzonym sobie poczuciem humoru, jak to uczniowie wymykali się do pomieszczeń kleryckich, gdzie były jabłka. Ale ojciec Ignacy (chyba jeden z przełożonych) przeganiał ich stamtąd. Uciekali więc, gubiąc po drodze zdobyte z trudem owoce. Biorąc pod uwagę nieco młodzieńczej fantazji, jaka mogła się zakraść do listu pisanego do rodziców, list ten jednak oddaje atmosferę, jaka panowała w prowincji niemieckiej. W późniejszych latach, już jako kapłan usilnie współpracował z Ojcem Jackiem Fudzińskim, nad organizacją polskiej prowincji franciszkańskiej w Ameryce, a po jej utworzeniu i w czasie, gdy pełnił przez 16 lat funkcję prowincjała - rozwinął ją do imponujących rozmiarów.

Po ukończeniu szkoły średniej, w roku 1903, Michał został przyjęty do nowicjatu Ojców Franciszkanów, otrzymując imię Justyn. Nowicjat trwał jeden rok. Mistrzem nowicjatu był o. Franciszek Neubauer. Bezpośrednio po ukończeniu nowicjatu rozpoczął studia filozoficzne w Trenton, N.J., lata 1904-1907, po czym został wysłany na studia teologiczne do Rzymu. Miał wtedy 21 lat. Studia te ukończył w roku 1911, uzyskując doktorat w dziedzinie teologii w Collegium Seraphicum Internationale. Przedtem, w dniu 17 lipca 1910 r. otrzymał święcenia kapłańskie z rąk kardynała Rafała Merry Del Val, ówczesnego protektora zakonu franciszkańskiego przy Stolicy Apostolskiej.

Z okresu studiów rzymskich zachował się tylko jeden list O. Justyna z datą 27 września 1909 r. pisany do rodziców. Zawiadamia w nim o otrzymaniu święceń diakonatu i o prywatnej audiencji u Papieża Piusa X, na którą zabrał go ówczesny generał Franciszkanów. Dalej, pisze O. Justyn o trzęsieniu ziemi w dniu 31 sierpnia 1909 r. o godzinie 14.45: "Wiele szkody nie było, ale ludzie wystraszyli się jak nie wiem coś". Wspomina też odwiedziny w Rzymie franciszkanów hiszpańskich, którzy opowiadali o swych przeżyciach związanych z prześladowaniem duchowieństwa w Hiszpanii.
List ten napisany pięknym językiem polskim, wskazuje jednocześnie na zainteresowania młodego franciszkanina. Nie obce mu były problemy ludzkie i żywo interesował się sprawami Kościoła. Wszystko to znajdzie później odbicie w jego szeroko zakrojonej działalności radiowej.

W roku 1911 opuszcza Wieczne Miasto. Zabiera ze sobą garść ziemi z Koloseum dla swojego ojca. Nigdy potem nie wyjaśnił, dlaczego taki właśnie dar sprawił ojcu. Być może podziękował mu w ten sposób za świadectwo wiary i wskazał jednocześnie, że wszyscy chrześcijanie jakoś korzystają ze świadectwa wiary pierwszych chrześcijan.