7. Podróże związane z niesieniem pomocy Polsce
Z zagadnieniem niesienia pomocy Polsce łączą się liczne podróże Ojca Justyna, z których dwie zasługują na szersze omówienie. Pierwsze tego typu podróż miała miejsce w listopadzie 1939 roku. Wyjechał on ze Stanów Zjednoczonych w dniu 2 listopada i udał się do Rumunii wraz z komisją amerykańską, celem zbadania spraw dotyczących ludu polskiego, niesienia pomocy Polsce i ustalenia miejsc czy instytucji, przez które mogłyby przepływać fundusze przeznaczone na pomoc Polsce.
Rumunia nie była pierwotnym celem planowanej przez Ojca Justyna podróży. Chciał on, bowiem, dotrzeć bezpośrednio do Polski. Udał się więc do Ambasady Związku Radzieckiego w Waszyngtonie, by uzyskać pozwolenie wjazdu na wschodnie tereny Polski. W rozmowie z urzędnikiem otrzymał odpowiedź: "Księdza katolickiego tam nie chcemy i ksiądz katolicki nie ma tam co robić". Kolejno więc udał się Ojciec Justyn do Ambasady Niemiec. Przypuszczał, że tutaj może być pomocne świadectwo urodzenia jego ojca, który z racji zamieszkania na terenach zaboru pruskiego, traktowany był w chwili wyjazdu z Polski jako obywatel niemiecki. Z chwilą jednak, gdy Ojciec Justyn oświadczył, że on sam jest Amerykaninem polskiego pochodzenia a nie niemieckiego, zalecono "chwilowo" czekać i nie udzielono pozwolenia na wjazd do Polski. W tej sytuacji pozostała jedynie Rumunia, we wspólnej wyprawie z komisją amerykańską. Choć i stąd planował on przedostanie się do Polski przez tzw. "zieloną granicę". Plan ten był nie do zrealizowania. Należy jednak podziwiać przedsiębiorczość, odwagę i absolutne poświęcenie się sprawom Polski.
Podróż do Rumunii objęła także Jugosławię i Włochy. W samej Rumunii przebywał Ojciec Justyn przez 4 tygodnie. Odwiedził osobiście 4 obozy uchodźców polskich w Bukareszcie i pod Bukaresztem oraz w 14 innych miastach Rumunii, w tym 3 wielkie obozy rozbrojonych jeńców, żołnierzy i pilotów polskich. We wszystkich tych obozach, w opinii O. Justyna, przebywało 40 tys. osób. Rozmawiał on osobiście z 3 tysiącami ludzi. Powiada, że żadne pióro ludzkie nie jest w stanie opisać tego, co widział i przeżył. Choroby, jak: malaria, tyfus, febra, czerwonka masowo atakowały ludzi. Przy braku leków i słabym wyżywieniu, które stanowił chleb z kukurydzy i trocin oraz herbata słabo słodzona, ze względu na racjonowanie cukru, liczba zgonów w obozach była zastraszająca. Ojciec Justyn był świadkiem głodu, nędzy, chorób, śmierci, strachu, rozpaczy, jakich, jak mawiał, nie chciałby powtórnie w swym życiu widzieć.
Podczas pobytu w Bukareszcie O. Justyn spotkał się kilkakrotnie z ówczesnym nuncjuszem apostolskim przy rządzie polskim, Arcybiskupem Filippo Cortesi, który osobiście przekazywał pomoc do obozów polskich w Rumunii. Środki finansowe na tę pomoc pochodziły od Piusa XII.
Z Rumunii udał się O. Justyn do Rzymu, gdzie przebywał przez dwa tygodnie. W ciągu tego czasu trzykrotnie rozmawiał z Papieżem Piusem XII. Rozmowy trwały za każdym razem po 20 minut i toczyły się w języku włoskim. Papież okazywał wielkie zainteresowanie sprawami Polski. Ważne jest także, iż mógł otrzymać informacje z pierwszej ręki. Kilkakrotnie rozmawiał O. Justyn także z Sekretarzem Stanu Kardynałem Luigi Maglione oraz zastępcą Sekretarza Stanu, Arcybiskupem Domenico Tardini, a także z Podsekretarzem Stanu, Arcybiskupem Giovanni Battista Montini, późniejszym Papieżem Pawłem VI. O. Justyn spotkał także podczas tego pobytu w Rzymie Ks. Kardynała Augusta Hlonda - Prymasa Polski i złożył mu dokładne relacje o sytuacji w obozach polskich w Rumunii. Rozmawiał z Ambasadorem RP przy Rządzie Włoskim, Gen. Wieniawą - Długoszewskim oraz Ambasadorem RP przy Watykanie, Dr Kazimierzem Papée. Spotkał się także z Generałem Zakonu Jezuitów, O. Włodzimierzem Ledóchowskim oraz z Dyrektorem L’Osservatore Romano, Giuseppe della Torre.
Wszystkie te spotkania miały na względzie dobro Polski. Z uwagi na ich wagę, należą bezwzględnie do historii Polski a Ojciec Justyn do jej współtwórców.
W dniu 16 grudnia 1939 roku, w Neapolu, wsiadł O. Justyn na okręt "Conte di Savoia", by powrócić do Stanów Zjednoczonych. Grudzień nie jest dobrą porą roku do podróżowania na morzu. Nadto, kilkakrotnie zdarzyło się, iż krążyły nad statkiem bombowce brytyjskie i francuskie. Krążownik francuski zatrzymał go przy wybrzeżach Afryki. Władze brytyjskie internowały wszystkich pasażerów na 9 godzin, a gdy znów znaleźli się w drodze, podwodny okręt niemiecki wyłaniał swój grzbiet w pobliżu Wysp Azorskich. Mimo tych przeszkód, w dniu 23 grudnia 1939 roku statek dotarł szczęśliwie do Nowego Jorku. W momencie, gdy przepływał koło Statuy Wolności, kapitan nacisnął guzik i syrena oznajmiła dotarcie do celu podróży.
Z podróży tej Ojciec Justyn, jak mawiał, wrócił innym człowiekiem, bardzo bogatym duchowo. Teraz jedynym celem reszty jego życia będzie jednoczenie Polonii w niesieniu pomocy Polsce niszczonej przez wrogów.
Bagaż O. Justyna, obok rzeczy osobistych, zawierał przede wszystkim stosy notatek z wizyty w Rumunii, Jugosławii i Włoszech oraz setki listów od polskich uchodźców z Rumunii do krewnych w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Listy zaadresowane, wysłane zostały natychmiast. Natomiast krewni, do których listy nie były zaadresowane, byli informowani drogą radiową, a następnie zgłaszali się do Godziny Różańcowej i w ten sposób nawiązywała się łączność pomiędzy rodzinami.
Gdy polscy lotnicy z obozów jenieckich w Rumunii przerzuceni zostali do Wielkiej Brytanii, powstała tam myśl zaproszenia Ojca Justyna do odwiedzenia polskich oddziałów wojskowych. Przybył on do Anglii jesienią 1942 roku na zaproszenie Premiera i Naczelnego Wodza, Generała Władysława Sikorskiego, za zgodą Rządu Wielkiej Brytanii i osobistą aprobatą prezydenta Franklina D. Roosevelta. Podróż w obie strony odbyła się samolotem bombowym i w detalach została opisana w dwutomowej książce, która obok walorów literackich jest źródłem do badań nad zagadnieniami związanymi z udziałem wojsk polskich w bitwie o Wielką Brytanię. Podczas pobytu na Wyspach Brytyjskich O. Justyn poznał osobiście Gen. W. Sikorskiego. Odtąd pozostawali w stałym kontakcie korespondencyjnym. Natomiast, gdy Gen. W. Sikorski przybył do Nowego Jorku w dniu 29 grudnia 1942 roku, Konsul Generalny RP, Sylwin Strakacz w imieniu Ambasadora RP, Jerzego Potockiego, zaprosił O. Justyna na przyjęcie wydane ku czci Naczelnego Wodza. Podczas pobytu w Londynie O. Justyn rozmawiał także z prof. Stanisławem Grabskim, który w listopadzie 1941 r. przybył do Londynu z Moskwy oraz z Prezydentem Władysławem Raczkiewiczem. O. Justyna przyjął także Kardynał Arthur Hinsley, serdeczny orędownik spraw polskich od początku II wojny światowej.
Podróże Ojca Justyna do Rumunii i Rzymu w 1939 r. i na Wyspy Brytyjskie w roku 1942, podczas działań wojennych, jego spotkania na najwyższych szczeblach, a potem czynny udział w organizowaniu i niesieniu pomocy wojsku polskiemu w Rumunii i W. Brytanii, dają powód, by uważać go za współtwórcę historii Polski i Polonii na kontynencie Ameryki Północnej, w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Jest on także przez swoją twórczość i pracę kapłana - społecznika niewątpliwie współtwórcą historii Stanów Zjednoczonych, zwłaszcza historii Kościoła Katolickiego w tym kraju. Dobrze się dzieje, że zarówno Katolicki Uniwersytet Lubelski w Polsce, a w Stanach Zjednoczonych Uniwersytet Marquette w Milwaukee, Wisc., od pewnego czasu zajmują się naukowym opracowaniem życia i działa Ojca Justyna i jego następcy, O. Korneliana Dende, OFMConv.
Warto wspomnieć o jednej podróży Ojca Justyna, choć nie łączy się ona z Polską, która nas w tej pracy interesuje. Była to kilkudniowa podróż w roku 1935 do Ameryki Południowej. Odwiedził wtedy Haiti i Jamajkę. Podróż ta zasadniczo była podróżą turystyczną. Ale po prześledzeniu materiałów archiwalnych dotyczących jego życia, pełnego chęci poznania każdego zakątka świata, gdzie działa Kościół i gdzie cierpią ludzie, trudno przyjąć, by jedynie cel turystyczny przyświecał Ojcu Justynowi w podróży do Ameryki Południowej. On już wtedy widział problemy tamtej części świata i nie można z góry odrzucić możliwości takiej, że poprzez poznanie terenu chciał ewentualnie swoją sieć radiową zarzucić i na drugą półkulę. W świetle dzisiejszych zaangażowań Kościoła Katolickiego na rzecz krajów Ameryki Południowej, tamta podróż Ojca Justyna nie może ujść uwagi dziś i w przyszłości zajmujących się osobą i dziełem Ojca Justyna Figasa.