Radiowe przemówienie wygłoszone przez O. Korneliami Dende, OFMConr.
w ramach programu GODZINY RÓŻAŃCOWEJ O. JUSTYNA
30 wrzesień, 1990
SMUTNE ZWIERZĘTA
Witam Was Zacni Rodacy i Miłe Rodaczki staropolskim Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
"Przecież Burek to też człowiek!" — mawiała z oburzeniem mała Małgosia, gdy ktoś zbyt obcesowo odnosił się do jej ukochanego pieska. Trudno mi w pełni zgodzić się z Małgosią, ale rozumiemy jej intencje. Piesek bowiem też ma swój rozum i swoją mowę, choć bardzo proste, ograniczone i biedne w porównaniu w władzami człowieka.
Już od najdawniejszych epok — bo od trzeciego tysiąclecia przed narodzeniem Chrystusa w literaturze Sumerów, twórców jednej z najstarszych znanych cywilizacji starożytnego Wschodu — pojawiają się ślady zainteresowania się człowieka zwierzętami, ich życiem i naturą. Patrząc na zachowanie się zwierząt, starożytni przypisywali im swe własne zalety i wady: pies symbolizował wierność, owca — potulną naiwność, zając lub jeleń — tchórzostwo, lis — chytrość, świnia — grubiaństwo, prostactwo raczej niż niechlujstwo, lew — pychę, sowa — mądrość, osioł — upór, wół — ociężałość.
Świat zwierząt dwu i czworonożnych, skrzydlatych i pierzastych, domowych i dzikich zrósł się ł splótł ze światem ludzi. Zwierzęta na swój sposób mówią, śmieją się i płaczą.
Posłuchajmy "Modlitwy Psa," napisanej przez znaną nam z poprzedniej pogadanki Carmen Bernos de Gasztold:
"Panie, waruje na straży! Beze mnie kto będzie strzegł ich domu? Pilnował ich owiec? Kto będzie wierny? Nikt — prócz Ciebie i mnie — nie wie, czym jest wierność. Mówią mi: 'Dobry piesek! Grzeczny piesek.' To tylko słowa. Klepią mnie, rzucają mi stare kości i bardzo się niby cieszą. Przyjmuję wszystko, bo oni myślą, że jest mi dobrze. Czasem ktoś mnie kopnie, gdy mi wejdzie w drogę. Przyjmuję i to, bo cóż mi szkodzi! Waruję na straży! Panie, nie daj mi umrzeć, dopóki cokolwiek im grozi. Amen."
W dzisiejszej pogadance wracam do podjętego tematu — o zwalczaniu wszelkich przejawów bezmyślnego okrucieństwa wobec zwierząt. Tytuł brzmi:
SMUTNE ZWIERZĘTA
Walka o prawa zwierząt
W obecnej chwili, kiedy narasta w społeczeństwach lek i nienawiść, kiedy wisi nad światem groźba ekologicznej zagłady, troska o losy zwierząt wydawać by się mogła nie na czasie. A jednak jest to bardzo poważny problem. Nasza postawa wobec zwierząt sprawdza jednocześnie nasz stosunek do ludzi, zwłaszcza do ludzi słabych, biednych i bezbronnych. Nie można być litościwym dla ludzi, a bezlitosnym dla zwierząt i odwrotnie, chociaż droga wyjątku zdarzały się takie przypadki. Na przykład Goering, z którego rozkazu Luftwaffe siała śmierć w Europie, umieścił w swym biurze w Berlinie następującą sentencje: "Kto meczy zwierzęta, ten rani uczucia narodu niemieckiego."
Nasz szowinizm gatunkowy, naszą postawę wyrażającą się w pogardzie i nienawiści do innych gatunków oraz w uznawaniu prawa do ich ujarzmiania historia zaliczy do rzędu wielkich, haniebnych plam na sumieniu ludzkości, takich jak zniszczenie cywilizacji Inków, Azteków i Majów, kolonializm lub rasizm. Nie są to puste słowa. Ruch w obronie podstawowych praw zwierząt rozpoczął się już ponad sto lat temu. W wielu krajach działają Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. W roku 1978 ogłoszona została przez UNESCO Deklaracja Praw Zwierzęcia. Zacytuje tu tylko wstęp" do niej: "Z uwagi na to, że każde zwierze ma pewne prawa, że nieznajomość i lekceważenie tych praw sprowadziły człowieka i prowadzą nadal na drogę przestępstw przeciwko naturze i zwierzętom; że uznanie przez gatunek ludzki prawa innych gatunków zwierzęcych do egzystencji stanowi podstawę współistnienia wszystkich istot żywych; że człowiek popełnia zbrodnie ludobójstwa; że poszanowanie zwierząt przez człowieka wiąże się z poszanowaniem ludzi między sobą, należy już od najmłodszych lat człowieka uczyć obserwować, rozumieć, szanować i kochać zwierzęta."
Oczywiście, miną lata i dziesięciolecia, zanim utrwali się w świadomości ogółu inne spojrzenie na cierpienia zwierząt i inny do nich stosunek. Trzeba bowiem pamiętać, że sadyzm i okrucieństwo w stosunku do zwierząt wykazuje stosunkowo niewielki odsetek ludzi. Natomiast przeważająca cześć ludzi grzeszy znieczulicą, całkowitą obojętnością na cierpienia żywych, czujących istot zależnych od nas. Naturalnie, na moralne uzdrowienie stosunku człowiek-zwierzę trzeba patrzeć realnie. Nie można z miejsca zmienić systemu gospodarczego świata ani naszych nawyków żywieniowych. Pierwszy krok naprzód to zdanie sobie sprawy z samego istnienia problemu. I nawet spożywajmy mięso, ale ze świadomością, jaką cenę cierpień i trwogi przed śmiertelnej zapłaciły za to zwierzęta ubojowe. Niech naszym rozkoszom podniebienia towarzyszy choć mały niepokój sumienia. Używajmy kosmetyków — pamiętając jednak, ile w każdym flakonie perfum jest niezawinionych cierpień "królików doświadczalnych."
Zwierzęta czują i przeżywają
O bogactwie przeżyć zwierząt mówi katolicki teolog R. Garrigou-Lagrange: "Sfera zmysłowa duszy jest wspólna człowiekowi i zwierzęciu, zawiera ona (...) uczucia: miłość uczuciową i nienawiść, pragnienie i wstręt, radość i smutek, nadzieje i rozpacz, odwagę i lęk. Całe to życie uczuć istnieje już u zwierzęcia." Natomiast św. Franciszek z Asyżu napisał te słowa: "Wszystkie stworzenia ziemi czują jak my, wszystkie stworzenia ziemi dążą do szczęścia tak jak my, wszystkie stworzenia ziemi kochają, cierpią i umierają tak jak my. Są więc równymi nam stworzeniami wszechmocnego Stwórcy."
O wyższych uczuciach u zwierząt świadczą przykłady wierności psów, które po zgonie swego pana nie przyjmowały pokarmu i ginęły z nieutulonego żalu. Nie da tego wytłumaczyć żadnymi cechami stadnymi psa. Nigdy bowiem nie stwierdzono aby pies w stadzie ginął z żalu po przewodniku stada.
Tak więc poddawane jeszcze w ubiegłym wieku w wątpliwość możliwości doznawania odczuć, w tym szczególnie bólu i cierpienia, przez zwierzęta, są u zwierząt wyższych niezaprzeczalnie stwierdzone. W stosunku natomiast do zwierząt niższych, o których odczuciach i przeżyciach psychicznych nie mamy pełnego rozeznania, obowiązuje zasada Hipokratesowa, lekarza greckiego zwanego ojcem medycyny, twórcy podstaw etyki lekarskiej: "Po pierwsze, nie szkodzić." A więc jeśli nie wiemy, że zwierzę cierpi, nie mamy prawa wystawiania go na ryzyko bólu.
Przyczyny bezmyślnego okrucieństwa
Dlaczego jednak w naszych społeczeństwach panuje tak olbrzymia znieczulica na cierpienia zwierząt? Dlaczego tyle przejawów niepotrzebnego okrucieństwa, barbarzyństwa zarówno wobec ludzi, jak i zwierząt? Dlaczego apelowanie do sumienia i dobrej woli najczęściej nie skutkuje i jest przysłowiowym rzucaniem grochu o ścianę?
Żyjemy w czasach, kiedy nikt nie czuje się bezpieczny. Kłopoty i trudności codziennego życia, lęk przed zagrożeniem mobilizują organizm do obrony. Ponieważ jednak główne przyczyny zagrożenia znajdują się poza zasięgiem oddziaływania, nagromadzona energia wyładowuje się najczęściej w kłótni z kimkolwiek, o byle co. Oczywiście, najbezpieczniej jest atakować słabszego, tego, kto nie może się bronić, na przykład dziecko, starca, kalekę, podwładnego, a zwłaszcza zwierzę. Opanowanie takiej niekontrolowanej agresji wymaga wielkiej kultury i wysokiego poziomu moralnego.
Częstą przyczyną okrucieństwa wobec istot zwłaszcza słabszych jest brak wyobraźni. Zwłaszcza dzieci często dręczą zwierzęta, nie zdając sobie sprawy z tego, że zadają im ból: wyrywają nóżki chrabąszczom, skrzydełka motylkom, do ogona kota przywiązują torebkę z szeleszczącymi ziarnkami pieprzu. Zwykle wystarcza spokojne wyjaśnienie, aby zapobiec podobnym zachowaniom.
Inną przyczyną okrucieństwa wobec zwierząt jest zły przykład. Są tacy, którzy mówią: "Nad nami nie mają litości, my też nie musimy być litościwi." Na każdą doznaną przykrość odpowiadają więc przykrością wyrządzoną komuś innemu. Nie biorą pod uwagę, że zło jak bumerang wraca do nadawcy. Rodzice, którzy w obecności dziecka wyrzucają z domu ulubionego psa, szykują dla siebie dom starców. Dziecko bowiem nauczyło się, że kogoś, kto przestał być potrzebny, wyrzuca się po prostu jak śmieć. Czy myślimy o tym, ile ciepła, serca i dobroci wyzwala w nas — niemal nieświadomie — obecność zwierzęcia? Najbardziej popsute i samolubne dziecko uczy się wyrzeczenia, cierpliwości, czułości, gdy opiekuje się zagłodzonym kotkiem czy chorym ptaszkiem.
Istnieją przypadki okrucieństwa spowodowanego uszkodzeniem układu nerwowego. Osoby takie (psychopaci) nie są w pełni odpowiedzialne za swoje czyny. Należy przed nim strzec i dzieci, i zwierzęta.
Znając konkretne przyczyny agresywnych zachowań, możemy każdego normalnego człowieka nauczyć właściwego traktowania istot żywych. Natomiast psychopaci, zwyrodnialcy, jednostki prymitywne i głupie stanowią zagrożenie nie tylko dla zwierząt, ale także dla ludzi. Osobniki takie wymagają innych metod działania.
Według nauki Chrystusa bliźnim jest każdy człowiek, a wiec wspólnota obejmuje cały gatunek ludzki. Totalne zagrożenie życia na ziemi zmusi wkrótce ludzkość do stworzenia nowej etyki — etyki na wyższym poziomie, w której do wspólnoty będzie zaliczona cała przyroda, w której wszystkie żywe istoty będą miały swoje prawa, chociaż nie takie same jak człowiek. Życie ludzkie ma bowiem wartość bezcenną. Jest ono nieskończenie cenniejsze niż życie jakiegokolwiek zwierzęcia "O ileż ważniejsi jesteście wy niż ptaki" — powiedział Jezus (Łk 12, 24).
Kocie i psie "mamy"
Jest coś niezmiernie pięknego w tym, że człowiek stara się otaczać niższe od siebie stworzenia opieką i sympatią. Ale uwaga: ta ludzka przyjaźń dla zwierząt może się czasem wypaczyć. Znałem garbuskę, która stroniła od ludzi, a tylko psa uznała za swego przyjaciela. Po prostu przyjaźń z psem była dla niej łatwiejsza. Nie umiała przezwyciężyć swego urazu spowodowanego kalectwem. Tanim kosztem zdobywała sobie przywiązanie psa i poczucie ważności. Z pewnością każdy z nas zetknął się ze skrajnym przykładem psiej czy kociej miłości. Przedmiotem tej chorobliwej miłości mogą się stać również konie, papużki, chomiki, wykastrowane skunksy, a nawet gady i płazy. Faworyzowanie zwierząt doprowadza nieraz właścicieli do histerycznych ekstaz, z czego pewne gałęzie przemysłu ciągną niebywałe zyski. Na usługach zwierząt są specjalni fryzjerzy, restauratorzy, krawcy, hotelarze, producenci jedzenia, napojów, kosmetyków. Kocie i psie "mamy" urządzają swym faworytom pogrzeby, stawiają pomniki, na których zapewniają ich o swej wiecznej miłości. Tego już za wiele. Nie wolno stawiać przyjaźni dla zwierząt ponad przyjaźń dla ludzi. Przyjaźń z drugim człowiekiem powinna znaleźć się na pierwszym miejscu.
Bieda ma również wpływ na nasz stosunek do zwierząt. Stajemy się wobec nich obojetniejsi, a nieraz okrutni. Stąd świat jest pełen smutnych zwierząt, dzikich i udomowionych, które nieustannie płacą rachunek za wszystkie przywary i grzechy ludzkości. Za zachłanność i chciwość, za żądze władzy i podporządkowania sobie wszystkiego, za niecierpliwość, głupotę i pychę. Te cechy powodują zanikanie niektórych gatunków zwierząt i ptaków, a inne przyjmują na siebie pierwszy cios cierpliwie i z rezygnacją.
Solidaryzujmy się w proteście przeciw wszelkim formom znęcania się nad zwierzętami. Przystąpmy od zaraz do trudnej pracy — do uczenia ludzi ludzkich uczuć wobec bliźnich i wobec zwierząt.
Nasz Bóg nie jest Bogiem, który zadaje gwałt. Interesuje Go tworzenie, a nie niszczenie. Interesują Go poprawne stosunki przyjaźni, a nie stosunki miedzy panem a niewolnikiem. Jezus naucza, że świat ostatecznie nie będzie należał do tych, co niszczą. Będzie on należał do tych, co tworzą, co współpracują ze stwórczym działaniem Boga — działaniem pełnym mocy i słodyczy.
Na zakończenie posłuchajmy "Modlitwy Jeża":
"Tak, to prawda, Panie, ja kłuje! Życie jest najeżone trudnościami. Wiesz o tym dobrze! Toteż mam ich powyżej dziurek od nosa — myślę o mych kolcach — i dziękuje Ci za nie. Ty przynajmniej rozumiesz mą naturę, bo dałeś mi ten gąszcz kolczasty, bym miał się czym bronić. Przecież widzą, jak z nosem na kwintę wygrzebuje tłuste robaki, które pustoszą ich ogrody! Dlaczego nie zostawią mnie w spokoju? Amen."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz